Prowadził stoisko ze świeżymi sałatkami w galerii pełnej fast foodów. Ale w takiej sytuacji nawet soczyste pomidorki mogą przesiąknąć smrodem starego oleju. Poglądów nie zmienił, ale ze światłego katolika stał się nagle "dwulicowym katolem".
Oj Hołownia zaskoczył chyba wszystkich. Jeszcze 19 lipca na swoim blogu odpowiadał na pytania o swoje odejście z "Newsweeka":
"Nie zrezygnuję. Gdybym miał składać broń po każdej okładce „Newsweeka” wywołującej mój sprzeciw, nie starczyłoby mi czasu na pisanie czegokolwiek innego niż wypowiedzenia. [...] Gazeta, telewizja, radio to – podoba mi się to czy nie – galerie handlowe. Jedna z nich daje mi miejsce na sklepik. Mam się obrazić, że odbiorca idzie do sąsiedniego stoiska z absurdami? A może raczej starać się mozolnie prowadzić interes, dbać, by u mnie towar był świeży, wytykać nieracjonalność chorej ideologii spod znaku „if it makes me happy, it can’t be bad”, której kolejne odsłony wielu moich kolegów łyka z rosnącym zapałem, wierząc, że to nietuczące czekoladki?"
Okazało się jednak, że galeria prowadzona przez Lisa stawia wyłącznie na tuczące żarcie i warzywa modyfikowane genetycznie, a opary nieświeżego oleju, na którym smażą się newsweekowe fast foody są tak gęste, że Hołownia nie mógł na swoim stoisku oddychać i żadna klima nie byłaby w stanie na dłuższą metę uratować świeżutkich sałatek od obrzydliwego smrodu unoszącego się wszędzie wokół. Sklepikarz Szymon zwinął interes i opuścił galerie. Gdzie przeniesie swój biznes? Tego jeszcze nie wiadomo. Raczej nie na sopockie molo, obok kramu Wojtka Cejrowskiego.
Wiadomo jednak jedno: nie da się dzisiaj pogodzić tradycyjnego straganu pełnego zdrowych warzyw z hipermarketem pełnym pompowanych pestycydami pomidorków. Nawet jeśli stragan jest kolorowy i atrakcyjny tak jak stoisko Hołowni. Bo w końcu właściciele hipermarketu wkurzą się na to, że uczciwy sklepikarz wypomina im trującą chemię, na której rosną ich roślinki. Albo straganiarz zwyczajnie zmęczy się bezustannym wysłuchiwaniem z megafonu o tym, jak zdrowe są ołowiane pomidory i tłuste hamburgery.
Ciekawe jest jednak to, że jeszcze tydzień temu Hołownia był w newsweekowym środowisku symbolem otwartego katolicyzmu i światłego chrześcijaństwa. Dziś ci sami, którzy wczoraj cenili jego kunszt, krytykują go za nieprofesjonalizm (np. ks. Lemański) lub po chamsku, choć bez nazwiska obrażają (Lis). Postępowy naczelny rzuca na swoim portalu natemat.pl między innymi takie perełki:
"Szczerze? To ja już wolę ajatollaha Terlikowskiego niż tych załganych pseudoliberalnych pseudodoktrynalnych, dwie piersi ssących liberalnych katolików. "
Tyle, że Hołownia poglądów nie zmienił. Stwierdził, że stary olej źle wpływa na świeże warzywa. Ale to podobno w "Newsweeku" jest wolność poglądowa, tak?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.