Magdalena Ogórek skontaktowała się z menedżerami niemieckiego wydawcy "Newsweeka" Ringier Axel Springer po tym, jak spotkała ją fala krytyki ze strony Tomasza Lisa.
Cała afera zaczęła się od jednego tweeta Lisa z listopada ub.r., w którym skomentował udział Ogórek w programie "W tyle wizji" stacji TVP Info. "Pani Ogórek ma prowadzić program - tytuł w tym kontekście brzmi dwuznacznie - »W tyle wizji«. Starała się, starała i w końcu coś skapnęło" - brzmiała wiadomość Lisa. Internauci podchwycili tweeta, a odpowiedzi na niego miały już charakter obraźliwy i pornograficzny. Tomasz Lis „zalajkował” te odpowiedzi.
Po tym jak informacja o tych polubieniach dotarła do Magdaleny Ogórek, wystosowała ona skargę na zachowanie naczelnego „Newsweeka”. 6 stycznia napisała e-maila do Ralpha Büchima, kierownika działu międzynarodowego Axel Springer AG, przewodniczącego rady nadzorczej Ringier Axel Springer Polska, oraz Mathiasa Doepfnera, szefa koncernu Axel Springer. Odpowiedź otrzymała po pięciu dniach i jak sama skomentowała, była to odpowiedź „satysfakcjonująca”.
„Zarówno w stosunku do siebie, jak i w stosunku do innych kobiet podobne wpisy uważam za naganne. Reaguję, w przeciwieństwie do tzw. polskich feministek, które po każdym przejawie seksizmu pana Tomasza Lisa milczą” - oświadczyła Ogórek.
Dodała także: „Pamiętajmy też, że mówimy o dziennikarzu, który deklaruje, że walczy o równe prawa kobiet, o to, by kobiety były traktowane z szacunkiem. Sądzę, że tym samym wypełnia definicję hipokryzji”.
O całej sprawie Ogórek poinformowała na Twitterze, pokazując screen z odpowiedzi, jaką dostała od menedżera Ringier Axel Springer Polska.
Widzicie Państwo? Jeden mój mail do Szefa Szefów RAS odnośnie zachowania T. Lisa i już mu wyjaśnili, co jest poprawne, a co nie. To miłe. pic.twitter.com/T4vl1azwfb
— Magda Ogórek (@ogorekmagda) 10 lutego 2017
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.