W prowincji Qinghai, na północnym zachodzie Chin, 16-letnia tybetańska uczennica dokonała w niedzielę samopodpalenia - poinformowała w poniedziałek Xinhua. Według AFP dziewczyna jest jedną z najmłodszych ofiar śmiertelnych protestów przeciw chińskiej dominacji.
Do tragedii doszło tuż przed godz. 19 (godz. 12 czasu polskiego) w prefekturze autonomicznej Huangnan w prowincji Qinghai, zamieszkanej w 68 proc. przez Tybetańczyków.
Jak podała agencja Xinhua ciało młodej dziewczyny zostało skremowane cztery godziny później, a prochy oddano jej rodzinie. Lokalne władze prowadzą śledztwo w sprawie śmierci 16-latki.
Według obrońców praw człowieka od 2009 roku w Chinach ponad 90 Tybetańczyków dokonało samopodpalenia lub próbowało to zrobić. Większość ludzi, którzy podpalili na sobie ubranie, zmarło w wyniku doznanych poparzeń. Liczba takich przypadków zwiększyła się znacząco w ubiegłym miesiącu, kiedy w Pekinie odbywał się zjazd Komunistycznej Partii Chin - podkreśla AFP.
Według częściowej listy zmarłych, którą przygotowała organizacja pozarządowa Free Tibet z siedzibą w w Londynie, 16-latka jest jedną z najmłodszych ofiar samopodpalenia.
W niedzielę agencja Xinhua informowała, że władze zatrzymały dwóch Tybetańczyków, w tym mnicha z klasztoru Kirti w Syczuanie, którym zarzuca się namówienie ośmiu ludzi do samopodpalenia. Trzech z tych ludzi nie żyje.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.