Prokuratura oskarżyła dwóch policjantów pracujących przy sprawie porwania Krzysztofa Olewnika o niedopełnienie obowiązków, skutkujące narażeniem Olewnika na utratę życia. Śledczy umorzyli postępowania wobec 24 prokuratorów, którzy także zajmowali się sprawą.
Jak poinformowała w piątek rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Barbara Sworobowicz, akt oskarżenia dotyczy Remigiusza M. - szefa grupy operacyjno-dochodzeniowej, która od października 2001 r. do sierpnia 2004 r. badała sprawę porwania Olewnika oraz Macieja L. - funkcjonariusza policji, który pracował w tej samej grupie.
Obaj mężczyźni zostali oskarżeni o liczne zaniedbania. Zdaniem śledczych policjanci nienależycie zabezpieczyli miejsce przekazania porywaczom w dniu 24 lipca 2003 r. w Warszawie okupu za uprowadzonego Krzysztofa Olewnika. Śledczy zarzucili funkcjonariuszom, że przedwcześnie i bezzasadnie odstąpili od obserwacji miejsca przekazania pieniędzy, a po tym fakcie nie przeprowadzili natychmiastowych oględzin miejsca przestępstwa, co "mogło doprowadzić do utraty śladów kryminalistycznych".
Policjantom zarzucono też, że w 2001 r. nie przesłuchali osoby mogącej pomóc sporządzić portret pamięciowy jednego ze sprawców - Wojciecha F. - który kupił telefon komórkowy służący potem porywaczom do kontaktu z rodziną Olewnika.
Zdaniem śledczych obaj policjanci nie skorzystali też z wielu informacji, jakie pojawiały się w śledztwie, w tym z anonimowej informacji, która dotarła do policjantów w styczniu 2003 r. i - jak się potem okazało, mogła doprowadzić organa ścigania do Roberta P. - innego członka grupy, która zorganizowała porwanie. Policjanci mieli też zbyt późno i niedokładnie zbadać połączenia telefoniczne wykonane w lipcu 2003 r. z aparatu używanego przez porywaczy do kontaktu z rodziną Olewnika: rzetelnie przeprowadzona analiza mogła doprowadzić policję do Sławomira K. i Wojciecha F.
Śledczy zarzucili też funkcjonariuszom pochopne zniszczenie nagrań rozmów telefonicznych wykonanych z podsłuchów założonych w czasie śledztwa. Były to rozmowy ze sprawcami porwania prowadzone przez rodzinę Olewników oraz ówczesnego przyjaciela Krzysztofa Olewnika - Jacka K. Policjanci zdecydowali o zniszczeniu nagrań uznając, że ich treść nie potwierdza popełnienia przestępstwa.
Akt oskarżenia wobec dwóch policjantów został sporządzony w piątek i skierowany do sądu w Płocku. Za niedopełnienie obowiązków, którego skutkiem było narażenie Olewnika na utratę życia, funkcjonariuszom grozi do trzech lat więzienia. W trakcie postępowania policjanci nie przyznali się do winy.
Jak poinformowała w piątek Sworobowicz, tego samego dnia zapadła decyzja o umorzeniu wątku śledztwa dotyczącego 24 prokuratorów prowadzących lub nadzorujących w latach 2001-2006 postępowanie dotyczące porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
"Postępowanie zostało umorzone wobec siedmiu prokuratorów z uwagi na to, że nastąpiło przedawnienie; w stosunku do jednego wobec stwierdzenia, że czynu nie popełniono; zaś wobec 16 - ponieważ czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego" - powiedziała prok. Sworobowicz.
Zastrzegła, że decyzja o umorzeniu nie obejmuje późniejszego etapu prowadzenia śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa K. Olewnika przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie w latach 2006-2007. "Ten wątek sprawy zostanie poddany odrębnej ocenie w późniejszym czasie" - dodała.
Sworobowicz wyjaśniła też, że w najbliższych tygodniach powinien zostać zamknięty wątek śledztwa wobec jeszcze jednego policjanta podejrzanego w sprawie - Henryka S. oraz dwojga pracowników laboratorium kryminalistycznego w Olsztynie. Osobom tym gdańska prokuratura także zarzuciła niedopełnienie obowiązków. W przypadku pracowników laboratorium, którym zarzuty postawiono w pierwszej połowie 2010 r., oprócz niedopełnienia obowiązków w grę wchodzi też sfałszowanie wyników ekspertyz badań DNA szczątków Krzysztofa Olewnika.
W czerwcu 2007 r. olsztyńska prokuratura wszczęła dwa śledztwa, w których badała nieprawidłowości przy dotychczasowych postępowaniach ws. porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz niewyjaśnione dotąd okoliczności przestępstw. Pierwsze z postępowań wszczęto na skutek zawiadomienia złożonego przez ojca Krzysztofa, Włodzimierza Olewnika. Według niego śledczy i policjanci z Warszawy, Płocka i Sierpca, którzy od 2001 r. zajmowali się sprawą jego syna, działali opieszale, nieskutecznie i nie ścigali bandytów. Zagadkę zabójstwa Olewnika ostatecznie rozwiązali prokuratorzy z Olsztyna, którym przekazano sprawę w lipcu 2006 r.
W maju 2008 r. oba śledztwa ws. Krzysztofa Olewnika przejęła gdańska prokuratura apelacyjna. Powodem były wątpliwości dotyczące zachowań prowadzącego sprawę w Olsztynie prokuratora Piotra Jasińskiego z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie: przypuszczano m.in., że mógł on wprowadzić rodzinę Olewników w błąd i wpływać na ich decyzje. Sprawa trafiła do sądu dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym, a ten w 2009 r. uniewinnił Jasińskiego.
W śledztwie dotyczącym nieprawidłowości jeszcze olsztyńscy prokuratorzy w kwietniu 2008 r. zatrzymali i postawili zarzuty trzem policjantom: Remigiuszowi M. oraz dwóm funkcjonariuszom z Płocka: Henrykowi S. i Maciejowi L. Zarzucono im utrudnianie śledztwa i niedopełnienie obowiązków, w wyniku czego porywacze zamordowali Krzysztofa Olewnika. Zatrzymani policjanci nie przyznali się do winy, uznali zarzuty za absurdalne.
Prokuratorzy wnioskowali wówczas o dwumiesięczny areszt dla podejrzanych, olsztyński sąd nie zgodził się jednak z wnioskiem, uznając zarzuty za "mało uprawdopodobnione". W 2009 r. sąd w Olsztynie przyznał dwóm policjantom - Remigiuszowi M. i Maciejowi L. - po 7 tys. zł odszkodowania za niezasadne zatrzymanie.
Po przeniesieniu postępowania do Gdańska w sierpniu 2009 r. tamtejsi śledczy zmodyfikowali zarzuty wobec Remigiusza M. i Macieja L. Zmiana polega na zastąpieniu drugiego z zarzutów (nieumyślnego spowodowania śmierci) zarzutem narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Zmiana ta złagodziła zarzuty: pierwotny zarzut zagrożony był karą do pięciu lat pozbawienia wolności, po zmianie policjantom grozi do trzech lat więzienia. W czerwcu 2011 r. gdańscy śledczy rozszerzyli zarzuty wobec Remigiusza M. i Macieja L. o zniszczenie nagrań z podsłuchów telefonów służących rodzinie do kontaktu z porywaczami.
Gdańska prokuratura nadal prowadzi śledztwo, w którym bada niewyjaśnione dotąd okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Mężczyzna został uprowadzony z własnego domu w Drobinie, w którym 26 października odbyła się impreza z udziałem m.in. lokalnych policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r.
Oparty na akcie oskarżenia sporządzonym przez śledczych z Olsztyna proces ws. uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.