Laureaci medalu św. Jerzego

Ks. Jan Sikorski - wieloletni kapelan więziennictwa i Zbigniew Gluza - prezes Ośrodka "Karta" zostali odznaczeni medalem św. Jerzego. Nagrodę po raz dziewiąty przyznała redakcja "Tygodnika Powszechnego". Uroczystość odbyła się 16 grudnia w Pałacu pod Baranami w Krakowie. Medal św. Jerzego otrzymują osoby szczególnie zasłużone w zwalczaniu zła i budowaniu dobra w życiu społecznym.
Ks. Jan Sikorski walczy ze smokeim niepamięci, rozprasza ciemność zapomnienia o ludziach, których społeczeństwo odsuwa na margines - mówiła w laudacji Józefa Hennelowa. Podkreśliła, że wieloletni wysiłek kapelana więziennego jest tym cenniejszy, że często nie przynosi wymiernych rezultatów, a jednak przywraca nadzieję ludziom skazanym. - Ks. Sikorski wierzy w wartość tych ludzi, jest z nimi i każe o nich pamiętać innym - dodała. Laureat powiedział po uroczystości dziennikarzom, że Medal św. Jerzego oznacza dlań "miłe uznanie dla wszystkich, którzy ze mną współpracują w bardzo nieefektownej pracy". Jego zdaniem pomoc więźniom polega na odszukiwaniu w nich człowieczeństwa, podaniu im ręki po to, by ich dźwignąć. Dodał, że jest to coraz trudniejsze w społeczeństwie, które traci poczucie bezpieczeństwa i w związku z tym żąda surowych kar dla przestępców, skazując ich również na odrzucenie. - To nie ma sensu. My, którzy pracujemy z więźniami, wiemy o tym i próbujemy o tym mówić, ale to praca pod prąd - wyznał ks. Sikorski. O zasługach Zbigniewa Gluzy i Ośrodka "Karta" mówił w Pałacu pod Baranami Krzysztof Kozłowski. Jego zdaniem działalność ośrodka, charakteryzująca się przede wszystkim szacunkiem dla faktów, jest coraz cenniejsza dla społeczeństwa, w którym 50% nie wie nic o stanie wojennym. - Ta prywatna inicjatywa garstki ludzi przeciwstawia się głuchocie na przeszłość. Ratuje przed bezpowrotnym zaprzepaszczeniem te karty historii, bez których nie można poradzić sobie z teraźniejszością - mówił Kozłowski. Zbigniew Gluza przyznał, że Medal św. Jerzego jest ogromnym wsparciem wysiłków środowiska skupionego wokół "Karty". - Nasza praca ma mocną podbudowę osobistych motywacji i wsparcia pojedynczych ludzi, ale żyjemy raczej na marginesie życia publicznego - powiedział prezes ośrodka "Karta".