W Przemyślu od dwóch dni obraduje Sobór Kościoła Grekokatolickiego w Polsce. Jego uczestnicy rozmawiają m.in. o stosunkach z prawosławiem, liturgii i swoim miejscu w Polsce. W obradach uczestniczy m.in. grekokatolicki arcybiskup większy Lwowa Kard. Lubomyr Huzar. Ponadto do Przemyśla przybyło łącznie 82 delegatów - 45 osób z archidiecezji (eparchii) przemysko-warszawskiej i 37 z diecezji wrocławsk
W Przemyślu od dwóch dni obraduje Sobór Kościoła Grekokatolickiego w Polsce. Jego uczestnicy rozmawiają m.in. o stosunkach z prawosławiem, liturgii i swoim miejscu w Polsce. W obradach uczestniczy m.in. grekokatolicki arcybiskup większy Lwowa Kard. Lubomyr Huzar. Ponadto do Przemyśla przybyło łącznie 82 delegatów - 45 osób z archidiecezji (eparchii) przemysko-warszawskiej i 37 z diecezji wrocławsko-gdańskiej.
- Wasz sobór świadczy o żywotności Kościoła greckokatolickiego - powiedział kard. Huzar do uczestników soboru.
Obrady dotyczą tożsamości Kościoła Grekokatolickiego w Polsce oraz jego perspektywach rozwoju; kwestii ekumenicznych, liturgicznych, ekonomicznych oraz duszpasterskich i powołaniowych.
"Nie jesteśmy obrządkiem! Posługujemy się liturgią ukraińsko-bizantyjską, ale jesteśmy Kościołem" - przypomniał ks. mitrat Eugeniusz Popowicz, który głosił referat o tożsamości Kościoła greckokatolickiego w Polsce. Według niego, problemem jest nie tylko niewiedza o tym, że taki Kościół istnieje. Wielu prawosławnych traktuje grekokatolików jak odstępców, a wielu rzymskich katolików myli ich z prawosławnymi albo traktuje jak ludzi przyjętych z łaski do Kościoła.
Dialog ekumeniczny powinniśmy rozpocząć od prawosławia – podkreślali dalej uczestnicy Soboru. – Choć stosunki z prawosławnymi są najtrudniejsze, to czy moglibyśmy pominąć naszych braci i zacząć rozmowy od kuzynów? – pytał retorycznie lektor Piotr Siwicki.
Jego zdaniem jeśli stosunki z prawosławnymi zostaną nawiązane, może to doprowadzić oba Kościoły do dialogu z innymi wyznaniami. Referent podkreślił, że grekokatolicy mogą wnieść wiele do ekumenizmu jako katolicy i chrześcijanie wschodni jednocześnie.
Lektor Siwicki zaznaczył jednak, że dialog ten nie może być motywowany świeckimi ani, tym bardziej, politycznymi celami. Nie można też go mylić z dążeniem do zbliżenia narodów – podkreślił prelegent. Zaproponował skierowanie do prawosławnych specjalnego posłania oraz powołanie w metropolii komisji ekumenicznej, która zajmie się na nowo sprawą zwrotu cerkwi odebranych kiedyś grekokatolikom przez władze, a przekazanych w końcu prawosławnym.
Uczestnicy Soboru zajęli się również sprawą kalendarza juliańskiego, obowiązującego w ich obrządku. Pojawiły się głosy, że różnica kalendarzy wywołuje ciągle problemy praktyczne, zwłaszcza w świętowaniu Bożego Narodzenia. Wtedy wolne od pracy są tylko święta według kalendarza obowiązującego katolików. Problemem najważniejszym jest jednak sytuacja, gdy te same święta obchodzone są jakby dwa razy – przez dwutygodniową różnicę dat. - To katastrofalna różnica, która zaciera sens świętowania Zbawienia - nie wahał się stwierdzić ks. Bogdan Pańczak, referujący temat liturgii. Zauważył także, że plusy zachowania kalendarzy są wyłącznie kulturowe, a różnica ta wcale nie pomaga w zachowaniu własnej tożsamości. – To jedynie "proteza" – powiedział potem w rozmowie z KAI ks. Pańczak. Dlatego dyskutowano, jak zaradzić niebezpieczeństu rozłamu, gdyby doszło do zmiany kalendarza grekokatolików w Polsce. Nie zapadły jednak dalsze decyzje.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.