Sprawę księdza Romana K., aresztowanego w USA pod zarzutem molestowania seksualnego, zbada na miejscu specjalny delegat arcybiskupa warmińskiego ks. Marek Paszkowski. Odleciał on właśnie do Stanów Zjednoczonych.
Przed przybyciem do USA ksiądz Roman K. był proboszczem w małej parafii w diecezji warmińsko-mazurskiej. Po otrzymaniu zezwolenia władz kościelnych, w październiku ub. wyjechał do USA w celu odwiedzenia krewnych. Pracował w polonijnej parafii w New Britain. Tam został oskarżony o molestowanie seksualne przez 17-letnią dziewczynę, a następnie aresztowany. Wiadomo, że ksiądz Roman K. nie jest pierwszą osobą oskarżoną przez 17-latkę o wykorzystanie seksualne. Miejscowa Polonia jest przekonana o niewinności księdza. Jak dowiaduje się KAI, po zatrzymaniu polski ksiądz był przesłuchiwany przez władze federalne. Ponieważ nie zna angielskiego, jako tłumacz wystąpił policjant słabo znający język polski. Po przesłuchaniu ksiądz, który nie zna języka, podpisał podsunięty mu dokument. Miejscowa Polonia, która nie wierzy w prawdziwość stawianych księdzu zarzutów, zawiązała 200-osobowy komitet obrony i zebrała ok. 8 tys. dolarów na opłacenie adwokata. Mam nadzieję, że uda mi się porozmawiać z przebywającym w areszcie ks. Romanem - powiedział KAI ks. Paszkowski, wiceoficjał Metropolitalnego Sądu Archidiecezji Warmińskiej. Posiada on specjalne pełnomocnictwo arcybiskupa co - jak wierzy - pomoże mu dokonać wszelkich niezbędnych czynności wyjaśniających sprawę. Ks. Paszkowski jest oburzony sposobem, w jaki o sprawie poinformowały niektóre polskie media (w tym publiczna telewizja). Protest w tej sprawie wystosowała 31 grudnia kuria warmińsko-mazurska, podkreślając, że media te "łamiąc obowiązujące prawo prasowe ujawniły dane personalne księdza i opublikowały jego podobiznę przed ogłoszeniem prawomocnego wyroku". Jak dowiaduje się KAI, po podaniu informacji przez media, matka księdza doznała ciężkiego załamania nerwowego i przebywa w szpitalu, gdzie musi przyjmować specjalne środki psychotropowe.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.