Zawsze pozostają inne drogi. Albo bezdroża...
„Mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami” pisał Kohelet (1,8). Dziś jeden z takich dni, kiedy wyjątkowo mocno doświadczam prawdy tych słów. Od jakieś półtorej godziny gapię się w ekran monitora zastanawiając się o czym napisać dzisiejszy komentarz. Dziś moja kolej, wypadałoby. Nie że nie ma tematów. Tylko po co? Po co komu ta pisanina? Czy komuś coś daje? Coś zmienia? Słowa, niezdarne, niekoniecznie zresztą dobrze oddają istotę myśli. O intuicjach serca już nawet nie mówiąc...
W głowie kłębią się wspomnienia. Dróg, po których chodziłem i tych, z których zrezygnowałem. Przecież nie da się chodzić po wszystkich, prawda? To jak w górach: dziś jestem tu, jutro tam, ale nie mogę być na raz wszędzie; wielu pięknych miejsc już nie dotknę, pozostaną tylko w coraz bardziej zachodzących mgłą wspomnieniach. Z ludzkim życiem podobnie: człowiek może iść tylko po jednej drodze. Inne pozostaną niezrealizowana możliwością...
Ile przeze mnie inni otrzymali dobra? Czy przeze mnie czyjeś życie stało się lepsze? Patrząc na to, co dziś dzieje się nie tylko w Polsce czy świecie, ale też w Kościele, także wokół mnie, mam wrażenie, że kompletnie zawaliłem. To nie moja wina? Ha: no to czyja? Przecież miałem być jednym z tych, przez których świat stanie się lepszy...
Szczęśliwi, którzy takich dylematów nie mają. Szczęśliwi, którzy przekonani o swoim geniuszu uważają, że zawsze mają rację i że gdyby ich słuchano...
To był mały wstrząs. Było wczesne lato ’89 roku. Wiatr przemian zmieniał stare... A ja stałem z kolegą na przełęczy pod Żabim Mnichem. Z porywającym widokiem na... E, nieważne. Bywałem tam wcześniej parę razy. Wtedy jednak było inaczej: ścieżka nad Czarny Staw, którą zwykle bez problemów chadzaliśmy, cała zasypana była jeszcze śniegiem. Gdybyśmy chcieli zejść, pewnie, nie mając odpowiedniego sprzętu, nie dalibyśmy rady... Na szczęście mieliśmy inne plany. Życie dopisało jednak do tej sceny mało wtedy spodziewany scenariusz: nigdy więcej już tam nie wróciłem....
Życie ma prawo – myślę sobie dziś. Bóg ma prawo. Gorzej, gdy takie piękne drogi zamyka drugi człowiek. Człowiek, który tego piękna nie poznał, nie doświadczył, ale arbitralną decyzją zza biurka, między jednym łykiem kawy a drugim...
Tak, „mówienie jest wysiłkiem: nie zdoła człowiek wyrazić wszystkiego słowami”. Ten mój dzisiejszy tekst jest najlepszym dowodem, że faktycznie tak jest. Przepraszam, że dziś tak o niczym, że straciliście czas na czytanie tych moich prób wypowiedzenia niewypowiedzianego...
Pisałem wczoraj kolejny odcinek cyklu o Apokalipsie. Między innymi o ostatecznej bitwie między siłami Boga i demonów pod Har-Magedonem. Znajduje się tam ciekawa wstawka, błogosławieństwo dla uczniów Chrystusa:
Błogosławiony, który czuwa
i strzeże swych szat,
by nago nie chodzić i by sromoty jego nie widziano
Tak, za mali jesteśmy, by móc odmieniać losy świata. Ba, pewnie nawet tego, co dzieje się w naszym otoczeniu. Ta bitwa rozgrywa się między znacznie potężniejszymi siłami. Naszym zadaniem jest stanąć do tej bitwy po dobrej stronie; strzec bieli swoich szat. Tych, które otrzymaliśmy na chrzcie, tych, które ciągle pierzemy w sakramencie pokuty i wybielamy karmiąc się Ciałem i Krwią Chrystusa...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Aż 50 proc. regularnie uczestniczących we mszach świętych przystępuje również do spowiedzi.
Strony pornograficzne były częściej odwiedzane przez dzieci między 7 i 14 rokiem niż Wikipedia.