"Czułem się dobrze tylko w górnych sytuacjach" to monodram, w którym człowiek, z butelką jałowcówki w dłoni, podsumowuje swoje życie. Sztukę przygotowali... bezdomni z domu Wspólnoty "Betlejem".
Scena "Oratorium" powstała wśród bezdomnych w Jaworznie. Jej twórcą jest zawodowy aktor Mirosław Samsel, który zamieszkał w domu Wspólnoty "Betlejem", składającej się głównie z bezdomnych. - Można powiedzieć, że był to przypadek, chociaż dla człowieka wierzącego nie ma przypadków - podkreśla ks. Mirosław Tosza, założyciel wspólnoty. Andrzej, jeden z mieszkańców "Betlejem", który w monodramie zagrał jako statysta, dodaje, że Mirek Samsel "jest taką osobą, która przyciąga do siebie ludzi". - To, co on nam pokazuje, jest bardzo prawdziwe. Tekst, który opowiada w sztuce, jest o tym, że człowiek ma zawsze prawo wyboru. A ludzie w naszej wspólnocie pomagają nam, by te wybory życiowe były trafne - mówi Andrzej. Podobnego zdania jest Tomasz - inny statysta z monodramu, który w "Betlejem" mieszka od niedawna. - Ta sztuka jest dla wszystkich, także dla starszej młodzieży, która poważnie myśli o życiu - opowiada. Potwierdza to sam aktor, według którego "młodzież odbiera to znakomicie". Monodram powstał na podstawie opowiadania Alberta Camus "Upadek". Adaptacji dokonał sam Mirosław Samsel. Jego zdaniem często życie traktujemy za bardzo na marginesie. Liczą się tylko pieniądze, zabawa, alkohol. - Marginalne traktowanie świata trochę mnie denerwowało. Tym bardziej, że w moim zawodzie łatwo jest wpaść w szukanie tylko przyjemności i alkoholizm - zwierza się aktor. Przedstawienie pokazuje nie tylko problem człowieka, który pije, ale także innych jego problemów. - Ja znalazłem w tym facecie trochę siebie i swojej biografii - przyznaje wykonawca. Jego zdaniem potrzebne jest przynajmniej 40 minut, bo tyle trwa monodram, refleksji nad sobą. - Dlatego cieszę się, że taka scena powstała - kończy Samsel. - Chcemy tutaj pokazywać prawdę o człowieku. Dlatego w planach jest teraz przygotowanie multimedialnej wersji "Tryptyku Rzymskiego" Jana Pawła II - zapowiada ks. Mirosław Tosza. Przyznaje, że chciałby, by "Betlejem" był domem otwartym, by spotykali się tu ludzie, którzy zauważą, że bezdomni są osobami wartościowymi, z inicjatywą, szukający swojego miejsca w życiu. Dlatego w jaworznickiej wspólnocie mieszkańcy nie oczekują tylko na datki czy dotacje, ale kto może, ten pracuje zawodowo, inni produkują ikony, które sprzedają w parafiach. Przy okazji przedstawień również niektórzy widzowie składają ofiary na utrzymanie domu. - Zapraszamy do nas. Sala może pomieścić maksymalnie 40 osób, są to więc spotkania kameralne. Można się z nami skontaktować telefonicznie pod numerem (32) 752 79 26 - informuje ks. Tosza. Wspólnota "Betlejem", choć w większości należą do niej bezdomni, nie jest noclegownią czy domem dla tej grupy ludzi. Bardziej można ją nazwać wspólnotą modlitewną. - Naszym podstawowym powołaniem jest adoracja - mówi założyciel wspólnoty. Stąd jej nazwa: "Betlejem". - Tam bowiem Bóg, aby stać się nam jeszcze bliższy, stał się bardzo ubogi, rodząc się w skrajnej nędzy. Ubodzy zostali też zaproszeni, aby jako pierwsi pokłonić się Nowo Narodzonemu. Byli to pasterze powiadomieni przez aniołów. Ubodzy przyszli adorować ubogiego - dodaje ksiądz Tosza. Aktualnie w ciągle remontowanej własnymi siłami starej szkole mieszka razem z nim 17 osób.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.