Reklama

Bóg opłacalny?

No powiedzcie, opłaci mi się tego Boga pokochać czy nie? Zapraszamy na subiektywny przegląd prasy.

Reklama

Niemieccy biskupi zgodzili się na podawanie zgwałconym kobietom „pigułki po” – informuje dzisiejsza prasa. Nowość? Zmiana? Bynajmniej. „Sensację” wyjaśnia abp Zollitsch, tłumacząc że jest to reakcja na informację o działaniu tych środków wyłącznie przeciw zapłodnieniu. Kobieta zgwałcona ma pełne prawo zapobiec zapłodnieniu – tu nic się nie zmieniło. To nie jest problem zapobiegania poczęciu w normalnych ludzkich relacjach, gdy stosunek wynika z decyzji obu stron. Abp Zollitsch przypomina również, że nie wchodzi w grę zgoda na środki działające poronnie.

Jeśli powstała „pigułka po” działająca wyłącznie na fazę zapłodnienia, nie wpływająca na zagnieżdżenie, należy się cieszyć. Chciałabym jednak mieć pewność, że nie jest to tylko kwestia definicji. O ciąży, a więc też o działaniu poronnym mówi się w medycynie od momentu zagnieżdżenia. Zapobieganie zagnieżdżeniu zarodka w macicy, choć realnie prowadzi do zakończenia jego życia, nie zostanie nazwane działaniem poronnym. A jak działa podawany środek? Niestety, nie wiem.

Mam nadzieję, że Kościoła w Niemczech nie wprowadzono w błąd. Nie chciałabym natomiast, by wprowadzono w błąd jakiekolwiek potencjalne użytkowniczki tego rodzaju preparatu. Kościół nie zmienił stanowiska w sprawie antykoncepcji, ani nie uznał za moralne stosowania środków zapobiegających zagnieżdżeniu.

W magazynie Dziennika Zachodniego znajduję tekst z The Times dotyczący nadchodzącego konklawe i ewentualnego powiązania z końcem świata. Przepowiednie to bez wątpienia samograj dla mediów, ale koniec tekstu jest naprawdę wart zacytowania, doskonale poprawia humor: „Wiele osób będzie wierzyć, że za Spiżową Bramą podejmowana jest decyzja, od której zależy dalsze istnienie świata.”

Zabrakło tylko apelu do kardynałów: nie wybierajcie czarnego papieża, chcemy żyć! Takiej interpretacji przepowiedni chyba nawet Nostradamus się nie spodziewał. Ktoś podejrzewa Boga o rasizm?

W Dzienniku Zachodnim znajdziemy również rozważania, czy opłaca się być religijnym. Łatwiej będzie zostać milionerem, czy może trudniej? A jeśli tak, to czy jest taka, która opłaca się najbardziej? W tekście sporo o poczuciu bezpieczeństwa jakie daje wiara (nie jest konieczna, w zastępstwie można użyć afirmacji!)

Rozważającym to zagadnienie na poważnie proponuję bilans zysków i strat. Opłaca się być religijnym czy też nie? Czas i siły trzeba inwestować rozważnie. Tylko proszę o nie mylenie takich decyzji z wiarą, która jest głęboką i pełną zaufania więzią z Bogiem.

No powiedzcie, opłaci mi się tego Boga pokochać czy nie?

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
4°C Poniedziałek
noc
4°C Poniedziałek
rano
9°C Poniedziałek
dzień
10°C Poniedziałek
wieczór
wiecej »

Reklama