Zbrodnię trzeba nazwać zbrodnią - powiedział KAI abp Damian Zimoń po ogłoszeniu wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który skazał gen. Czesława Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci górników z kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r. Zdaniem metropolity górnośląskiego "chodzi nie o to, żeby kogoś potępiać, bo to do nas nie należy, ale żeby sprawiedliwości stało się zadość".
- Nie chcę sądzić Kiszczaka, ale jest oczekiwanie w regionie, żeby nazwać zbrodnię zbrodnią, bo przecież zginęli ludzie, dziewięć osób zostało zamordowanych w okrutny sposób - mówił abp Zimoń. Wyraził satysfakcję, że sąd nazwał zbrodnię po imieniu, gdyż przez wiele lat była ona tuszowana. - Wiadomo, że zacierano tę zbrodnię. Tyle razy już mataczono, co było hańbą i oznaką kryzysu sądownictwa - podkreślił metropolita. Według niego nazwanie zbrodni po imieniu daje także szansę na nawrócenie i zadośćuczynienie. Były minister spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak został skazany za przyczynienie się do śmierci górników z "Wujka" na cztery lata więzienia. Jednak na mocy amnestii z 1989 r. Sąd Okręgowy w Warszawie złagodził mu karę do dwóch lat i zawiesił jej wykonanie m.in. ze względu na późniejsze zasługi generała w nawiązaniu dialogu z opozycją i doprowadzenia do Okrągłego Stołu. Wyrok nie jest prawomocny, a skazanemu przysługuje prawo do wniesienia apelacji. Według aktu oskarżenia, Kiszczak jako szef MSW "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r., pierwszego dnia stanu wojennego, tajny szyfrogram do jednostek milicji mających m.in. pacyfikować strajkujące zakłady. Zdaniem prokuratury, bez żadnej podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni przez te oddziały. Było to podstawą działań milicjantów, którzy 15 i 16 grudnia 1981 r. strzelali w kopalni "Manifest Lipcowy" (gdzie ranili 25 górników) i w "Wujku" (tam zabili dziewięciu). Proces 79-letniego obecnie Kiszczaka zaczął się jesienią 1994 r. W 1996 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił go, uznając, że nie ma dowodów na związek szyfrogramu z wydarzeniami w kopalniach. W 1997 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił uniewinnienie, a sprawę zwrócił sądowi I instancji. Ponowny proces trwał od maja 2001 r.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"