Istniały ogromne szanse, że cel Powstania zostanie osiągnięty.
- Więc Powstanie nie było tragedią grecką, w której bohater wie, że musi działać, choć z góry jest skazany na śmierć?
- Nie. Istniały ogromne szanse, więcej niż szanse, duża doza prawdopodobieństwa, że cel Powstania - wyparcie Niemców, przejęcie kontroli nad miastem, przygotowanie do wejścia Armii Czerwonej - zostanie osiągnięty. I część scenariusza, który miał być wykonany przez Polaków - czyli walka z Niemcami - udało się zrealizować dziesięć razy lepiej niż zakładano. Mała armia podziemna, która miała granaty i pistolety walczyła z przeciwnikiem, który miał lotnictwo, artylerię i czołgi. I dali radę, walczyli 63 dni.
- Czytając Pańską książkę można zauważyć pewne lenistwo intelektualne u zachodnich aliantów. Nie podjęli oni wysiłku myślowego, aby wniknąć w sytuację, mentalność, hierarchię wartości narodów, ukształtowanych przez cywilizację zachodnią. Narody naszej części Europy były wciąż "obcym ciałem". Na Zachodzie nie myślano o nich w kategoriach wspólnoty.
- Jeszcze przed wojną w Europie zachodniej istniała mocna tendencja przyjęcia propagandy sowieckiej za dobrą monetę. Można by przytoczyć długą listę intelektualistów, którzy byli w Rosji, nieraz rozmawiali nawet ze Stalinem, widzieli pewne rzeczy, ale absolutnie nie przyjmowali tego do wiadomości.
W ZSRR były prześladowania i czystki, a oni nie dostrzegali mordów czy represji. W czasie wojny ta tendencja się umocniła. Armia Czerwona od pewnego momentu zaczęła odnosić zwycięstwa, miała miejsce spektakularna bitwa pod Stalingradem. Rezonans tych zwycięstw w Europie był bardzo szeroki, ale wiwaty na cześć zwycięzców miały dodatkowy wymiar - opinia publiczna na Zachodzie utwierdzała się w przekonaniu, że przedwojenne pochwały dla systemu sowieckiego były prawdziwe, że system jest dobry.
Wojna toczyła się w latach, gdy intelektualiści na Zachodzie, ale i szerokie kręgi społeczeństwa były oczarowane ideami lewicowymi, które uosabiał Związek Radziecki.
W tych warunkach wina została zrzucona na Polaków. W powszechnej opinii panował pogląd, że Związek Radziecki walczy z Hitlerem, a Polacy mu w tym przeszkadzają. Dlaczego nie przyjmują Armii Radzieckiej z otwartymi ramionami? - zastanawiano się. W czasie wojny ożyły też wszystkie negatywne stereotypy o Polsce - że to kraj panów, krańcowych nacjonalistów, antysemitów.
Dlatego poświęciłem wielki fragment mojej książki błędom aliantów - podkreśliłem, że brak normalnych instytucji w łonie koalicji - misji wojskowej brytyjskiej czy amerykańskiej, bardzo utrudniał informację o tym, co naprawdę się w Polsce dzieje. W Jugosławii były setki Brytyjczyków; na terenie Polski wywiad brytyjski praktycznie nie działał. Te braki i niedociągnięcia wykorzystywała propaganda sowiecka.
Więcej na następnej stronie