"Nasz Dziennik" w publikacjach na temat Czesława Miłosza naruszył zasady prawdy, obiektywizmu, uczciwości, obowiązku oddzielenia informacji od komentarza i poszanowania ludzkiej godności - uznała Rada Etyki Mediów.
Zwrócił przy tym uwagę, że Miłosz wielokrotnie dawał wyraz swojej miłości do polskiej kultury. - Proszę przeczytać w "Abecadle" Miłosza hasło "polski język". Z jaką wielką miłością pisze on o tym, że pozostając z dala od Polski czuł się dzięki naszemu językowi Polakiem i był zjednoczony z polską kulturą. Proszę przeczytać jego polemiki z Dostojewskim, w których w sposób uzasadniony zarzuca autorowi "Zbrodni i kary" antypolskie fobie. To jest właśnie ten Miłosz, którego musimy uwzględniać całościowo - tłumaczył. Przypomniał również, że robotnicy gdańscy na pomniku, który jest symbolem całego naszego narodu, umieścili właśnie słowa Miłosz z wiersza pt. "Który skrzywdziłeś". - To przedstawiciele partii, ówczesny przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński mówił o Miłoszu, że nie jest to autor nam życzliwy. Szkoda, że do tych słów usiłuje się dziś nawiązywać w kręgu publikacji, które chcą stwarzać wrażenie katolickości - zauważył abp Życiński. Odnosząc się do zarzutów, że Miłosz był wrogiem Kościoła katolickiego abp Życiński zwrócił uwagę, że pewnych zwrotów, konwencji poetyckiej, nie wolno brać dosłownie. Jak zauważył, Miłosz był atakowany za "Traktat teologiczny", ale przez środowiska ateistyczne w Polsce. - Osoby znane z tradycji wolnomyślicielskiej zarzucały mu, że ciągle podejmuje wątek religijny i nie potrafi wyjść poza bełkot teologów. Dla Miłosza problematyka chrześcijańska była ważna. Tym, którzy mają wątpliwości co do wagi wątków religijnych u Miłosza, abp Życiński sugeruje skontaktować się z ks. prof. Jerzym Szymikiem, który napisał pracę habilitacyjną na temat podstawowych wątków teologicznych w twórczości Miłosza. Arcybiskup podkreśla też, że odniesienia religijne u zmarłego poety powracają nieustannie, wystarczy chociażby przeczytać hasło "Camus" w "Abecadle" Miłosza. Dowiadujemy się z niego, że autor "Dżumy" pytał poetę czy - jeśli samemu jest się ateistą - należy posyłać dziecko na religię, czy nie. Miłosz odpowiada, że właśnie to pytanie postawił filozofowi Karlowi Jaspersowi w Bazylei i obaj doszli do wniosku, że należy dzieci posyłać na religię, a dopiero później niech one same dokonują ostatecznych decyzji. - Miłosz, z którego usunięto by odniesienia do Boga nie byłby tym samym poetą - zauważył abp Życiński. Jest on przekonany, że "ataki na Miłosza mu nie zaszkodzą, lecz pozostaną wymownym świadectwem ducha tych środowisk, które chcą niszczyć autorytety, szkodząc przede wszystkim sobie, ale także niestety Kościołowi". Zwrócił uwagę na styl wywiadu w "Naszym Dzienniku", w którym cytowana jest m.in. pani Łucja Łukaszewicz, prorektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej z Torunia, która o propozycji pochowania Miłosza na krakowskiej Skałce stwierdziła: "Wara od tego wszystkiego co dla Polaków stanowi sacrum!". - Takim językiem nigdy nie przemawia Kościół. Ojciec Święty jako jedno z głównych zadań swojego pontyfikatu uczynił dialog ze współczesną kulturą. Od 12 lat jestem członkiem Papieskiej Rady ds. Kultury i na swoich posiedzeniach bardzo często dawaliśmy przykład Polski jako kraju, gdzie twórcy kultury czerpią z chrześcijaństwa. Wymienialiśmy nazwiska Herberta i Miłosza, Zanussiego i Pendereckiego, Kilara, Góreckiego i patrzyliśmy z dumą na obecność wątków chrześcijańskich w ich dorobku. Jeśli ktoś zamiast dialogu woli bijatykę, to jego prywatna sprawa. Jednak mówienie językiem "wara" nie jest przejawem kultury chrześcijańskiej. Dlatego trzeba uznać brutalną prawdę, że ten język i ten styl ataków jest jakościowo różny od papieskiej wizji dialogu z kulturą i od listu, który Prymas Stefan Wyszyński przysłał do rektora KUL-u w związku z doktoratem honoris causa dla Miłosza - stwierdził metropolita lubelski.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.