Jeśli ludzie będą żyli Ewangelią, to dokonają właściwych życiowych wyborów. Nie jest jednak moją rolą narzucanie im, jakie to mają być wybory - mówi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej ks. Marcin Węcławski z Poznania. [**Porozmawiaj o tym na FORUM![][1]**][2] [1]: zdjecia/zdjecia/wprzod.gif [2]: http://forum.wiara.pl
- Ks. Józef Tischner powiedział kiedyś, że nie spotkał nikogo, kto by stracił wiarę z powodu Marksa, ale spotkał takich, którzy ją stracili z powodu swojego proboszcza. Czy Ksiądz utracił z własnej winy którąś ze swoich owiec? - (dłuższa chwila milczenia) Nie wiem... Dwa razy się przydarzyło, że puściły mi nerwy i słownie starłem się z parafianami. W jednym przypadku wiem, że ten człowiek nadal do kościoła chodzi, drugiego nie widuję. Ale dotąd nikt nie przyszedł do mnie i nie powiedział: "Przez księdza straciłem wiarę". - A zwierzył się ktoś Księdzu, że przez innego kapłana odszedł od Kościoła? - Tak. To byli ludzie, którzy przez konflikt z proboszczem - jak twierdzili - zostali świadkami Jehowy. - Kto zawinił? - Jak zawsze wina była obustronna. Zawinił kapłan, ale także zawinili ci ludzie, których cechą charakterystyczną było postrzeganie świata w kategoriach czarno-białych. Kiedy więc doszło do starcia i żadna ze stron nie szukała porozumienia, osoby te odchodziły od Kościoła i szły tam, gdzie byli ludzie o tożsamej z nimi psychice i mentalności. - Dużo Ksiądz spowiada? - Tak, bo to jeden z najważniejszych elementów pracy kapłańskiej. - Ale karteczek, żeby na nich kapłan potwierdził, że ktoś przed chrztem czy ślubem był u spowiedzi, Ksiądz ludziom nie daje... - Nie, bo uważam, że te nieszczęsne karteczki to porażka duszpasterska - administracyjnymi środkami zmuszamy do praktyk religijnych. Jeśli ja nie potrafię przekonać tego człowieka, żeby poszedł do spowiedzi, bo to jest spotkanie z miłosierdziem Bożym, to wymuszenie tego za pomocą karteczki traktuję jako duszpasterską porażkę. - Co tydzień w niedzielę przynajmniej na ośmiu mszach głosi Ksiądz homilie. Lubi się Ksiądz rozgadać na ambonie i popolitykować, np. w dniu wyborów do europarlamentu? - Bardzo pilnuję tego, żeby moje homilie nie były dłuższe niż 10-12 minut. I żadnej polityki! Nawet w formie aluzyjnej. A w dniu wyborów, np. do Parlamentu Europejskiego, w modlitwie wiernych padały jedynie słowa: "Módlmy się o szczęśliwy i owocny przebieg wyborów". - Niektórzy parafianie zarzucają Księdzu, że "takie tragiczne rzeczy się dzieją na świecie, a Ksiądz o tym ani słowem! Cały czas sfera abstrakcji!"... -... cały czas sfera Ewangelii. Bo jestem przekonany, że jeżeli ludzie będą żyli Ewangelią, będą się modlili, a w sercach i umysłach mieli Chrystusa żywego, to dokonają właściwych, czyli dobrych życiowych wyborów. Moją rolą jest głoszenie ludziom Chrystusa, a nie narzucanie im, jakie to mają być wybory. Szkoda mi czasu na inne tematy. Oczywiście w naszej wspólnocie parafialnej zawsze się modlimy za tych, co cierpią, za ofiary kataklizmów, wojen, terroryzmu. - Flag narodowych też Ksiądz na kościele nie wywiesza. Dlaczego? - Bo to nie jest flaga Chrystusa (On w ogóle nie miał flagi) ani flaga Kościoła. Na święta państwowe wieszam ją zawsze na domu parafialnym. W Polsce tak się utarło, że flagi narodowe zdobią kościoły. Wyobraźmy sobie jednak, jak byśmy się czuli, gdybyśmy nad wejściem do jakiegoś kościoła w Berlinie zobaczyli flagę niemiecką!
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.