Obrony życia nienarodzonych i zniesienia ustawy dopuszczającej aborcję domagało się w Waszyngtonie ponad 100 tys. Amerykanów. Odbył się tam 32. marsz dla życia.
Organizowany jest on w rocznicę orzeczenia Sądu Najwyższego legalizującego aborcję w Stanach Zjednoczonych. Marsz zakończył trwające trzy dni, ogólnonarodowe czuwanie poświęcone obronie życia. Mimo burzy śnieżnej, która zaatakowała wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych, marsz w obronie życia zgromadził, jak oceniają organizatorzy, około 100 tys. protestujących z całego kraju. Program obchodów był bardzo bogaty. Zawierał liczne konferencje, spotkania modlitewne, przemówienia przedstawicieli różnych religii, polityków, a także świadectwa kobiet, które dokonały aborcji. Przybyli do Waszyngtonu katolicy modlili się z kardynałami, biskupami, kapłanami w katedrze Niepokalanego Poczęcia. Do zebranych pod Białym Domem protestujących przemówił prezydent Stanów Zjednoczonych, George Bush. - Ameryka naszych marzeń, gdzie każde dziecko jest chciane i chronione przez prawo prawdopodobnie jest jeszcze daleko, ale już dziś widać dla niego światełko nadziei - powiedział Bush.
						
					
				Urząd Lotnictwa Cywilnego podaje, że każdego roku odnotowuje się blisko 200 podobnych zdarzeń.
						
					
				Każda z miliona cegieł będzie symbolizować historię wysłuchanej modlitwy.
						
					
				spotkaniu poinformowano w biuletynie watykańskiego biura prasowego.
						
					
				To kolejny atak tego typu w ostatnich dniach i problemy z funkcjonowaniem systemu.
						
					
				W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".
						
					
				W tym roku będzie przebiegał pod hasłem "Bądźmy głosem prześladowanych w Nigerii".