Z ks. Bogusławem Wójcikiem z diecezji tarnowskiej, który od dwóch lat bada zasoby IPN dotyczące Kościoła i duchowieństwa rozmawia Rzeczpospolita.
Rz: Jest ksiądz jedną z kilku osób, którą dwa lata temu biskup Wiktor Skworc upoważnił do badania materiałów IPN dotyczących Kościoła i duchowieństwa w diecezji tarnowskiej. Jaki jest cel badań? Ks. Bogusław Wójcik: Chcemy pokazać mechanizm represji stosowany wobec Kościoła tarnowskiego w czasach PRL. Chcemy zbadać struktury, mechanizmy działania służb specjalnych, czym się interesowały, jak zmieniała się ich praca operacyjna w zależności od sytuacji, a także kto był w ich centrum zainteresowania. W tak szerokim kontekście pojawia się, oczywiście, także problem duchownychpozyskiwanych do współpracy ze służbami specjalnymi. - Jakie wnioski płyną z tych analiz? - Zbadaliśmy różnego typu dokumenty, które znajdują się w archiwach IPN w Krakowie i Warszawie. Wynika z nich, po pierwsze, że Służba Bezpieczeństwa miała dobrą wiedzę na temat działalności Kościoła w diecezji tarnowskiej. Po drugie, biskupi, pracownicy kurii oraz inni księża dobrze wiedzieli o inwigilacji, o stosowanych metodach, np. podsłuchu w kurii. Służba Bezpieczeństwa docierała jednak do wielu informacji o Kościele. Miała dostęp do wiadomości jużna poziomie parafii. Każde wystąpienie księdza, w którym pojawiły się jakieś akcenty antypaństwowe czy antykomunistyczne, było odnotowywane. W centrum zainteresowania znajdował się oczywiście sam biskup, a także kuria diecezjalna i seminarium duchowne. To były miejsca szczególnie newralgiczne z punktu widzenia służb specjalnych. - Wiadomości pozyskiwano m.in. od tajnych współpracowników i tzw. kontaktów operacyjnych spośród duchownych. Wielu ich było w diecezji? - Tego nie da się wyliczyć dokładnie, ale z całą pewnością mogęstwierdzić, że informacje o 15 procentach duchownych, którzy byli tajnymi współpracownikami SB, w wypadku naszej diecezji są mocno przesadzone. - A ilu ich było? - Gdybym powiedział jeden - dwa procent, to też byłoby za dużo. Tarnów w porównaniu z innymi diecezjami nie był w centrum zainteresowania służb specjalnych. - Informacje o 10 - 15 procentach agentów wśród duchownych też są oparte na badaniach naukowych. Mówili o nich dr Andrzej Grajewski i dr Jan Żaryn na podstawie m.in. spisów, jakie znajdują się w IPN. - Ale są to spisy przygotowywane przez służby specjalne na własny użytek. Było to niejako spojrzenie "z góry". Natomiast analiza każdego oddzielnie przypadku osoby zakwalifikowanej przez służby specjalne jako tajny współpracownik często pokazuje, że taka klasyfikacja była nieuprawniona. Nie można nazwać tajnym współpracownikiem kogoś, kto nawet podpisał zobowiązanie, ale nie przekazywał żadnych informacji. Podobnie rzecz się ma z kimś, kto natychmiast o sprawie informował biskupa. W archiwach znajdują się też dokumenty oceniające przydatność dla służb każdej pozyskanej osoby. Są teżoczywiście materiały, które ewidentnie wskazują, że ksiądz donosił, bo czegoś się bał, bo coś miał wcześniej na sumieniu. - Kiedy poznamy wyniki badań? - Nie wcześniej niż za rok. To są trudne, wielowątkowe badania. - Co stanie się z duchownymi, którzy jako tajni współpracownicy rzeczywiście szkodzili Kościołowi? - Myślę, że samo upublicznienie takiej informacji będzie jakąś karą. - Będziecie upubliczniać nazwiska tych osób? - Nie, nie. Jeżeli jednak w opublikowanym opracowaniu naukowym pojawią się pseudonimy agentów, i to w określonym kontekście, to przecież będą one czytelne. Łatwo będzie takie osoby zidentyfikować. Jedno jest pewne: biskup nie powoła trybunału, nie będzie nikogo sądził. Ale bez wątpienia ta wiedza w jakiś sposób przełoży się na jego decyzje. - Jakie? - Trudno mi powiedzieć. W Kościele istnieje sakrament pokuty. Rozmawiała Ewa K. Czaczkowska Ks. Bogusław Wójcik bada materiały IPN dotyczące Kościoła w diecezji tarnowskiej
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.