Kolejne rocznice śmierci ks. kard. Adama Stefana Sapiehy przechodzą praktycznie niezauważalnie. O pamięć dla wielkiego metropolity krakowskiego upominał się Jan Paweł II.
Dzisiaj niewiele osób oddaje hołd i czci ks. kard. Sapiehę. Kolejne rocznice jego śmierci przechodzą praktycznie niezauważalnie. O pamięć dla wielkiego metropolity krakowskiego upominał się Jan Paweł II. Ale i ta prośba czy apel papieża-Polaka nie zostały powszechnie wypełnione. Na brawach skończyło się np. w 1999 r., gdy z "papieskiego okna" Jan Paweł II wskazał na pomnik kard. Sapiehy i przypomniał swojego duchowego ojca. - Kardynał Sapieha w czasie okupacji dawał nam poczucie, że jest ktoś, kto nad nami czuwa. Dzięki niemu wierzyliśmy, że dopóki on jest, tak naprawdę z Polską i z nami nic strasznego stać się nie może - opowiada Danuta Łączyńska. Nasza rozmówczyni podkreśla, że siła duchowa, jaka biła od księcia arcybiskupa, była tak potężna, że pojawiało się wiele legend i mitów. W część z nich do dzisiaj wierzą nawet niektórzy historycy, choćby w to, że kiedy metropolita krakowski przyjmował u siebie w kurii Hansa Franka, generalnego gubernatora, poczęstował go czarną kawą i przydziałową marmoladą. - Frank nigdy w kurii nie był - podkreśla pani Danuta. Faktem jest, że 28 lutego 1940 r. abp Sapieha zwrócił się do generalnego gubernatora o spotkanie i rozmowę. Doszło do niej, ale dopiero 5 kwietnia 1944 r., na Wawelu. Nie znamy dokładnego jej przebiegu, a jedynie jej stwierdzenie - twierdzi biograf Księcia Niezłomnego Jacek Czajowski. Frank miał przekonywać metropolitę krakowskiego, że "jeżeli Niemcy nie byliby tu wkroczyli, jeśliby nie zatroszczyli się o porządek, to dzisiaj naród byłby zdruzgotany. Niemcy sprowadzili (do Polski) lekarzy, zatroszczyli się o wyżywienie...". Książę arcybiskup milczeniem pominął te kosmicznie fałszywe stwierdzenia. Niecały rok później Frank w panice uciekał z Wawelu, a po kilku następnych miesiącach zginął na szubienicy.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.