Reklama

Religia wciąż dzieli?

Młodzi z dużych miast woleliby uczyć się w parafiach. Ci ze wsi i mniejszych miast - w szkole.

Reklama

- Katecheta może wychodzić z pewną propozycją na życie - tłumaczy o. Rafał Szymkowiak, kapucyn, który doradza katechetom, jak uczyć. - Uczący często natrafiają na mur obojętności. Są jak ludzie, którzy chcą sprzedać grochówkę w willowej dzielnicy. Nie mają dla młodych błyskotki. Młodzi ludzie chcą tego, co jest błyskotliwe, szybkie, przyjemne, a wiara wymaga wysiłku. Cały problem polega na tym, by umieć pokazać atrakcyjność wiary - mówi o. Szymkowiak. Piętnaście lat temu Kościół nie miał wystarczającej liczby katechetów o odpowiednich kwalifikacjach. Obecnie wszyscy mają przygotowanie psychologiczne, pedagogiczne i katechetyczne. dr Mirosława Grabowska, socjolog: Preferowanie szkoły lub parafii jako miejsca nauczania religii zależy od wielu czynników, nawet tak przyziemnych jak odległość między domem a szkołą i kościołem. Na odpowiedź wpływać też może jakość kadry nauczycielskiej. Na wsiach i w mniejszych miastach księża, którzy są po seminarium, czy nawet świeccy katecheci mogą prezentować się lepiej. W dużych miastach przegrywają z nauczycielami innych przedmiotów. Wreszcie w dużych miastach, gdzie poziom religijności jest nieco niższy, młodzi ludzie mogą być bardziej przekonani do rozdzielenia sfery świeckiej i szkolnej od kościelnej i religijnej. Wyniki badania pokazują, że lekcje religii nie są traktowane jako przedmiot wyjątkowy, ale wpasowały się w system edukacyjny jako jeden z wielu. Mimo że tak traktuje go większość, to badani młodzi ludzie nie muszą zdawać sobie sprawy z tego, czy i w jakim stopniu ów przedmiot wpływa na nich. Tym bardziej że byli w różnym wieku: inna jest perspektywa nastolatka, który ma lekcje religii w szkole, inna człowieka, który ze szkołą i lekcjami religii rozstał się wiele lat temu.

Kiedy przestajemy słuchać

Zuzanna Topolnicka, tegoroczna absolwentka I Liceum Społecznego przy ul. Bednarskiej w Warszawie Rz: Jak długo uczyłaś się religii w szkole? Zuzanna Topolnicka: Od podstawówki. Z pierwszych lat niewiele wyniosłam. Pamiętam, że oceny dostawało się za najładniejszy zeszyt. Przez całe lekcje ozdabialiśmy zeszyty, katechetka coś mówiła. Dopiero w gimnazjum trafiłam na nauczycielkę, z którą mogliśmy rozmawiać na kontrowersyjne tematy. Katechetka przedstawiała pogląd Kościoła, my swój i w dyskusji szukaliśmy jakiejś drogi między tymi ścieżkami. To było najciekawsze. - A w liceum? - Już tak nie było i dlatego niezbyt często chodziłam na zajęcia. Katechetami są chyba zazwyczaj ludzie bez powołania. Lekcje często wyglądają tak, że katecheta siedzi i coś opowiada, co do nas i tak nie trafia. Sposób życia, tempo, w jakim żyjemy, problemy, jakie nas dotykają są inne niż kilkadziesiąt lat temu. Chcemy odnajdywać Boga w codziennym życiu, w rozwiązywaniu problemów. Kiedy katecheta to ignoruje - przestajemy słuchać. - Może nie angażujecie się w takie zajęcia? - Lekcje religii przez młodych ludzi są traktowane trochę po macoszemu. To jest czas, żeby poprawić zadania na inne zajęcia albo urwać się ze szkoły. Religia w szkole to kolejny przedmiot do zaliczenia, z czym zresztą nie ma większych problemów. Teraz w szkole myśli się w kategoriach: potrzebne - niepotrzebne. Szczególnie po reformie matury jest ważne, który przedmiot się przyda, żeby się dostać się na studia. - Czy uczniowie w ogóle rozmawiają o Bogu? - W mniejszej grupie, poza szkołą, często mówiliśmy o Bogu, o Kościele. Wtedy się okazywało, że każdego to dotyka. W szkole nikt już nie chciał się tym zajmować. Rozmawiała Ewa K. Czaczkowska
«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
5°C Niedziela
wieczór
3°C Poniedziałek
noc
2°C Poniedziałek
rano
3°C Poniedziałek
dzień
wiecej »

Reklama