Ocenianiem pod względem poprawności politycznej zawartości konspektów lekcji religii zajęła się w poniedziałek (12 września) Gazeta Wyborcza.
Lekcja etyki lub religii dla licealistów: uczeń czyta list homoseksualisty, a potem zamiast słowa "gej" wpisuje "faszysta" i czyta raz jeszcze. To ćwiczenie pochodzi z konspektu lekcji przygotowanego dla nauczycieli przez jezuickie wydawnictwo WAM z Krakowa i "Frondę" Na sam koniec ćwiczenia nauczyciel wedle konspektu powinien podsumować: "Ta groteskowa zamiana jednego słowa w tekście ma ukazać, jak łatwo ulegamy poprawności politycznej i szantażowi emocjonalnemu ze strony pokrzywdzonych". Jezuici od końca XIX wieku wydają modlitewniki, a od kilku lat książki dla dzieci i podręczniki do katechezy. "Fronda" to prawicowe pismo reklamujące swą działalność jako "walkę dobra ze złem", słynne m.in. z akcji "Nie ma seksu przed ślubem" (promującej wstrzemięźliwość seksualną) czy "Dziewczyny czekają na twoją modlitwę" (walka z klientami prostytutek). Do konspektu dołączony jest film pt. "Homoseksualizm: czy to normalne?". Uczniowie dowiadują się z niego, że homoseksualizm to neuroza i niedostatek męskości. Teza poparta jest autorytetem prof. Gerarda van Aardwega, Holendra, który prowadzi terapię homoseksualistów, i wyznaniami jego pacjentów. I tak pewien Niemiec skarży się, że gejem został przez matkę, która odebrała mu inicjatywę, a Holender wyznaje, że szczęście znalazł dopiero po siedmiu latach terapii w ramionach kobiety, która urodziła mu dziewięcioro dzieci. Wyznaniom towarzyszą najazdy kamery na obscenicznie tańczących uczestników Love Parade. Konspekt przewiduje, że uczniowie wysłuchają artykułu Dennisa Pragera, amerykańskiego teologa. Oto jeden z cytatów: "Osiągali oni [mężczyźni - red.] orgazm przy użyciu różnych nieożywionych przedmiotów, takich jak skóra, buty, i inne części ubrania, poprzez oddawanie moczu i kału na siebie (...), także poprzez pieszczenie dzieci obydwu płci (...)". - To skandal! Przedstawianie gejów jako osób nienormalnych i głęboko nieszczęśliwych to jakaś faszystowska metoda indoktrynacji - mówi Janusz Marchwiński, działacz gejowski. Irena Kuczyńska, nauczycielka z Katowic, kupiła kasetę po tym, jak dowiedziała się o niej z reklamy w katolickiej gazecie. - Dobrze, że ją obejrzałam, zanim przyniosłam do szkoły. Obawiam się, że młodzi ludzie nauczyć by się mogli tylko nietolerancji - mówi. Zbigniew Iwański, dyrektor wydawniczy WAM, nie podziela tych zastrzeżeń. I choć zgadza się, że ćwiczenie z zamianą słowa "gej" na "faszysta" jest "zbyt drastyczne", to odrzuca zarzut o indoktrynację. - Kaseta przedstawia problem homoseksualizmu w sposób zgodny z przekonaniami autorów "Frondy", prezentując stanowisko, które nie uznaje tego typu zachowań za "normalne" czy "równie normalne" jak heteroseksualne - tłumaczy. Wartość naukową takiej lekcji podważa dr Jacek Kochanowski z Uniwersytetu Warszawskiego: - Według Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego pan Aardweg to po prostu hochsztapler. Jeśli Kościół katolicki chce takie tezy promować na katechezie, proszę bardzo. Ale na lekcji wychowawczej to niedopuszczalne. Kościół jednak od kasety się odżegnuje. W wydziale katechetycznym katowickiej kurii nikt jej nie widział, ale z góry zaznaczają, że tego typu środków pomocy na katechezy nie polecają. To katecheta ma jednak swobodę w decydowaniu, z jakiego zatwierdzonego przez Episkopat Polski pakietu pomocy skorzysta. Jeden z trzech dopuszczonych w tej chwili pakietów to właśnie ten przygotowany przez WAM. Kasety WAM i "Frondy" nie ma na liście materiałów pomocniczych dopuszczonych przez resort edukacji do wykorzystywania na lekcjach. Nie znaczy to jednak - jak wyjaśnia Mieczysław Grabianowski, rzecznik prasowy MENiS - że kaseta nie może być przez nauczycieli używana. Decyzja w tej sprawie należy do dyrektora każdej szkoły i nauczycieli. Od redakcji Informowanie o sprawach drażliwych zawsze jest trudne i wymaga bezstronności. Inaczej zamienia się w dezinformację. W przedostatnim akapicie powyższego artykułu zasugerowano, że wspomniany konspekt lekcji jest częścią jednego z trzech programów katechetycznych zatwierdzonych przez Episkopat. Tymczasem - jak wynika z całego tekstu - są to tylko materiały pomocnicze do prowadzenia katechezy. To jednak różnica
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.
Ochrona budynku oddała w kierunku napastników strzały ostrzegawcze.
Zawsze mamy wsparcie ze strony Stolicy Apostolskiej - uważa ambasador Ukrainy przy Watykanie.