Rosyjska Cerkiew wznawia walkę o wprowadzenie religii do szkół - poinformowała Gazeta Wyborcza.
- Państwo uznaje prawosławne ikony i świątynie za skarby narodowe. Dlaczego wciąż nie docenia wartości edukacji religijnej? - pyta patriarcha Aleksij II. Szkolna katechizacja budzi ogromny opór rosyjskiej inteligencji - twierdzi gazeta. Rosyjskie prawo od dwóch lat dopuszcza nauczanie "podstaw kultury prawosławnej" w tych szkołach, które za zgodą lokalnych władz same wprowadzą ten przedmiot do programów i jednocześnie zaoferują alternatywne zajęcia dla uczniów niezainteresowanych - przypomina dziennik. Przedmiot jest jednak nauczany w niewielu szkołach, a wskutek oporu mera Moskwy Jurija Łużkowa nie ma go w niemal żadnej szkole 12-milionowej stolicy Rosji. Prawosławni hierarchowie coraz gorzej znoszą ten swoisty sabotaż, a zarazem coraz głośniej domagają się wprowadzenia do szkół "normalnej" prawosławnej katechezy, a nie "podstaw kultury prawosławnej". Polem nowej cerkiewnej ofensywy stała się zorganizowana na moskiewskim Kremlu konferencja "Szkoła i prawosławie". Zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi wykorzystał ją, aby publicznie wezwać władze do zgody na szkolną katechezę. - W sprawach edukacji nadal jesteśmy dyskryminowani tak jak w czasach państwowego ateizmu w ZSRR - nie przebierał w słowach Aleksij II. Patriarcha przyznaje prawo do szkolnego nauczania religii także innym "tradycyjnym związkom wyznaniowym" Rosji - buddystom, muzułmanom i ortodoksyjnym Żydom. Religia w szkołach budzi jednak sprzeciw dużej części elit - zarówno tych prokremlowskich, jak i związanych z opozycją demokratyczną - odnotowuje gazeta. Nie bacząc na przykład Europy Zachodniej, oceniają one pomysły katechizacji w państwowych budynkach i za państwowe pieniądze jako zagrożenie dla światopoglądowej neutralności państwa. Ich obawy wzmaga postawa prawosławnych hierarchów, którzy od czasów prezydentury Borysa Jelcyna bez większych oporów wchodzą w proponowaną im przez państwo rolę "ideologicznych sojuszników" kremlowskiej biurokracji.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.