Znana firma handlowa z Krakowa domaga się od kandydatów do pracy zaświadczenia z parafii - twierdzi Super Express.
Gazeta opisuje przypadek informatyka, od którego potencjalny pracodawca zażądał zaświadczenia, że przyjmuje kolędę. - Jestem katolikiem, ale to była obraźliwa propozycja - mówi bohater artykułu. Prawnicy mówią wprost: to była dyskryminacja ze względu na wiarę. Szukający pracy odbył cztery rozmowy, w tym jedną z właścicielem firmy. - Za każdym razem powtarzał się motyw proboszcza, który by zaświadczył, że byłem ministrantem lub że księdza przyjmuję po kolędzie. Nikt nie chciał poznać mojej wiedzy, zdolności, osiągnięć - wspomina mieszkaniec podkrakowskiej miejscowości. Pracownicy firmy handlowej Łodzińscy, prowadzonej przez znanego krakowskiego kupca Kazimierza Łodzińskiego, próbują tłumaczyć, że z tym zaświadczeniem to był taki żart. - Chodziło bardziej o referencje, proboszcz to ostateczność - mówią. Ks. Robert Nęcek, rzecznik krakowskiej kurii, uważa, że prywatny pracodawca może określać warunki przyjęcia nowych pracowników. - Ale boję się, że uczciwość i kompetencja nie zależą od tego typu zaświadczeń z parafii - dodaje. Inspektor z wydziału legalności zatrudnienia Urzędu Wojewódzkiego ostrzega, że tego typu postępowanie jest złamaniem prawa. - I dyskryminacją ze względu na wiarę. Za to grozi wniosek o ukaranie do sądu grodzkiego i kara do 5 tys. zł. To nielegalne - dodaje.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.