W obecnej sytuacji milczenie państw i organizacji międzynarodowych jest nie do przyjęcia - uważa biskup Rino Fisichella. Na łamach największego włoskiego dziennika "Corriere della Sera" komentuje on napiętą sytuację na świecie wywołaną publikacją karykatur Mahometa.
Rektor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego podkreśla, że gra toczy się nie tylko o „przyszłość chrześcijan żyjących w krajach muzułmańskich, ale o wolność nas wszystkich oraz o ucywilizowanie stosunków międzynarodowych”. Co w tej sytuacji robią Liga Arabska, Unia Europejska, czy ONZ? – pyta biskup Fisichella wskazując, że nadszedł już najwyższy czas „by porzucić drogę dyplomatycznego milczenia i zacząć wymagać od rządów na całym świecie, aby zrezygnowały z neutralności”. Hierarcha podkreśla, że należy domagać się uznania zasady wzajemności w stosunkach z krajami muzułmańskimi. „Trzeba naciskać na organizacje międzynarodowe, aby uświadomiły społeczeństwom i państwom o większości muzułmańskiej ich odpowiedzialność. Tak jak my chronimy mniejszości muzułmańskie, tak i te kraje mają obowiązek chronić mniejszości chrześcijańskie" – stwierdza w wywiadzie biskup Fisichella. Mówiąc o karykaturach Mahometa wyraził on przekonanie, że ta prowokacja świadczyła o braku odpowiedzialności. Jednak jak zaznaczył, nie usprawiedliwia ona obecnych aktów przemocy. Włoski hierarcha zdecydowanie przeciwstawił się też "stawianiu na jednej płaszczyźnie karykatur i zabójstwa księdza", do czego doszło ostatnio w Turcji czy w Nigerii. Na zakończenie wywiadu rektor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego ze smutkiem stwierdził, że kwestia obrony tożsamości europejskiej i chrześcijańskich wartości jest nieobecna w debacie politycznej, co świadczy o "jaskrawym braku dalekowzroczności, gdy chodzi o przyszłość świata".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.