"Przystanki" odbywają się pod szczytnym hasłem: "Miłość, przyjaźń, muzyka", a w praktyce stanowią dosłowną realizację ulubionego hasła Owsiaka: "Róbta, co chceta", co doskonale prezentuje film - napisał Nasz Dziennik komentując wyrok nakazujący TV Trwam przeprosić Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy za film "Przystanek Woodstock - przemilczana prawda".
Upojenie alkoholowe uczestników "Przystanku" było tam rzeczą całkowicie powszechną. Ale nie tylko alkohol. Jadąc w ubiegłym roku na "Woodstock" pociągiem, miałem okazję być świadkiem całkowitej bierności SOK-istów wobec grupy młodych, bardzo młodych ludzi popijających w tymże pociągu tanie winka i raczących się "trawką". Przypomnę tylko, że ostatnie nieszczęśliwe wypadki młodych ludzi jadących na "Woodstock" nie wzięły się z niczego. Wojciech Paweł Walewacz, przewodniczący Gorzowskiej Grupy Obywatelskiej: Byłem świadkiem takich scen, jakie pokazano w filmie wyemitowanym na antenie Telewizji Trwam. W tym materiale pokazano tylko część naprawdę drastycznych rzeczy, które miały miejsce na "Przystanku Woodstock". Jak już wspominałem, byłem na tej organizowanej przez pana Owsiaka imprezie i widziałem, co się tam działo. Narkotyki można było kupić bez większych problemów, dosłownie wszędzie widoczne były reklamy marihuany. Widziałem również pijanych ludzi, bardzo młodych ludzi - nie jednego, ale wielu. Wystarczyło wejść między kawiarniane "ogródki piwne", by widzieć upojonych alkoholem uczestników "Przystanku Woodstock". Renata Głuszko, Kostrzyńska Grupa Obywatelska: Na "Przystanku Woodstock" byłam kilkakrotnie. I w Żarach, i w Kostrzynie. Co mnie uderzyło, to widok młodych ludzi leżących w krzakach, na chodniku, trawnikach. Próbowałyśmy z koleżanką podnosić ich, taki przecież jest normalny odruch - jeśli ktoś leży na jezdni, na ziemi, to trzeba mu pomóc wstać. Okazało się, że jest to niewykonalne. Byli tak pijani, że nie mogli ustać na nogach. Mariusz Zbanyszek, prezes Akcji Katolickiej w Gorzowie: Mieszkam bardzo blisko zjawiska nazwanego "Przystankiem Woodstock", dlatego też miałem do czynienia z ludźmi, którzy byli na tej imprezie, zarówno organizowanej w Żarach, jak i w Kostrzynie nad Odrą. Znane mi są relacje ludzi, którzy tam byli i widzieli pijaną młodzież, młodzież pod wpływem narkotyków. Na terenie festiwalu nie widać umundurowanych policjantów, dlatego też dilerzy narkotyków czują się niemal bezkarnie, zaś służby porządkowe nie są wystarczająco przygotowane do zapobiegania alkoholizmowi i narkomanii. Widziałem film emitowany przez Telewizję Trwam i jestem zaskoczony decyzją sądu. Z relacji ludzi, którzy byli na "Przystanku", których dzieci były na imprezie pana Owsiaka, wiem, że film nie pokazał nic nieprawdziwego. Takie sceny rzeczywiście miały miejsce. Skąd więc taka decyzja sądu? Czyżby wróciła cenzura? not. Wojciech Wybranowski
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.