Autonomia Kościoła i państwa nie może polegać na pozbawianiu głosu wierzących. Przynajmniej nie w demokratycznym państwie, którego wierzący są obywatelami.
Awaria samochodu miewa czasem swoje dobre strony. Po odstawieniu go do warsztatu musiałem do pracy dojechać tramwajem. Żeby się nie irytować częstymi przystankami i światłami chciałem kupić jakąś gazetę. Rzeczpospolitej nie było (nie dostajemy – stwierdziła pani w kiosku; dziwne) więc kupiłem Gazetę Wyborczą. 4 czerwca to chyba nawet wypada. Pamiętam jeszcze przecież, z jakim zapałem czytałem ją 24 lata temu. I ten fikuśny parasol, który przez jakiś czas drukowano na jej pierwszej stronie.
Dziś rola tej gazety w polskim społeczeństwie jest dziś zupełnie inna. Tym bardziej więc się zdziwiłem, kiedy znalazłem w niej teksty dwojga publicystów – Katarzyny Wiśniewskiej i Adama Szostkiewicza wyraźnie nawiązujące… do dzisiejszej Ewangelii. (Przypadek? Dla wyznawców teorii spiskowych bardzo interesujący ;-)) Przypominam, Jezus, którego przeciwnicy starają się znaleźć pretekst do rozprawy z Nim mówi, że co Cezara trzeba oddać Cezarowi, a Bogu to, co należy do Boga. Publicyści Wyborczej dyskutują zaś o rozdziale czy autonomii Kościoła i państwa. Pięknie :)
Nie chcę wchodzić w szczegóły. Wydaje mi się jednak że w tej kwestii panuje sporo całkiem nieracjonalnych lęków. To nie jest tak, że Kościół ostatnimi wypowiedziami biskupów o potrzebie wypracowania kompromisu, a jednocześnie niedopuszczalności in vitro wchodzi w kompetencje Cezara. Kościół i jego członkowie są po prostu częścią pluralistycznego społeczeństwa. Jest czymś zupełnie normalnym że uczestniczą w publicznej debacie. Nawet jeśli biskupi przypominają o zasadach wynikających z wiary czy z prawa naturalnego. Oczywiście nikt nie musi przyjmować istnienia czegoś takiego jak prawo naturalne. Ale i tak Kościół i jego członkowie mają prawo takie opinie wygłaszać. Podobnie jak swoje opinie, poparte taką czy inna filozofią mogą wygłaszać zwolennicy dopuszczalności in vitro. Na tym polega publiczna debata. Kneblowanie komuś ust to działanie antydemokratyczne.
Warto zwrócić uwagę, że nie jest prawdą, jakoby Kościół chciał wszystkim narzucić własne poglądy. Nikt nie występuje z pomysłem karania innowierców czy ateistów. Choć jest przecież pierwsze przykazanie. Nikt nie domaga się kary za cudzołóstwo. Choć istnieje przykazanie szóste. Ba, Kościół w Polsce nie domaga się nawet zniesienia instytucji rozwodów. Podobnie jak niespecjalnie protestuje przeciwko wzrastającemu obciążeniu podatkami (związek z siódmym przykazaniem), nie usiłuje zamykać gazet, w których piszą inaczej myślący (przykazanie ósme). Chrześcijanie szanują inaczej myślących.
Ze sprawy Funduszu Kościelnego też nie robi się nie wiadomo jakiej sprawy. Chodzi tylko o sprawiedliwość. Matura z religii? Dziwnym jest, gdy egzamin dojrzałości można zdawać nawet z przedmiotów, których w szkole nie ma, a z religii nie. Ale Kościół nie rozdziera szat. Trudno.
Jednak sprawa aborcji czy in vitro ma zupełnie inny ciężar gatunkowy. Tu nie chodzi o światopogląd czy nawet jakąś tam sprawiedliwość, ale o obronę tych, których pozbawiono głosu w kwestii tak podstawowej jak prawo do życia. Przepraszam, ale w demokratycznym społeczeństwie wszyscy powinni to rozumieć. Nie jestem częścią tramwaju, choć w nim siedzę. Trzeba jasno odróżnić wolność kobiety do decydowania o własnym ciele z prawem do decydowania o życiu innych. Trzeba też jasno powiedzieć: ludzie, których rozwój został zatrzymany przez zamrożenie to hańba dla szczycącego się niby szanowaniem praw człowieka społeczeństwa. Kościół w tych sprawach nie może milczeć. To naprawdę woła o pomstę do nieba. Czy upominanie się o prawa tych, których nikt nie pyta o zdanie jest działaniem przeciw demokratycznemu państwu? Coś tu się chyba komuś pomieszało – pomyślałem wychodząc z tramwaju.
Co Cezara Cezarowi. Gdy Cezar chce decydować o życiu trzeba mu przypominać, że to własność Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.