Gospodarczo Chiny są krajem szybko się rozwijającym. Co ten rozwój cechuje?
Jakie znaczenie miały ostatnie podróże prezydenta Hu Jintao do USA i do
Afryki? Radio Watykańskie zapytało o to ks. Bernardo Cervellerę, kierującego
Agencją AsiaNews.
Ks. Cervellera: Jeśli chodzi o podróż do Stanów Zjednoczonych to zamiarem była próba nawiązania dialogu z USA. Stany Zjednoczone są wielkim supermocarstwem, Chiny wielkim supermocarstwem się stają. Będą musiały jakoś się porozumieć w kwestii zasobów energetycznych, w sprawie, ogólnie mówiąc praw człowieka i następnie w niektórych kwestiach gospodarczych, to znaczy zmniejszyć nieco kontrolę otwierając rynek na produkty amerykańskie i dołożyć starań o większą ochronę praw autorskich, zwłaszcza jeśli chodzi o programy komputerowe. Chiny, jak wiadomo, są miejscem, gdzie kopiuje się wszystkie rzeczy świata.
Następnie poruszono kilka kwestii politycznych, jak przyszłość Tajwanu, ale przede wszystkim chodziło o przyjrzenie się możliwościom współpracy między krajem już będącym supermocarstwem i krajem, który nim się staje. Mam wrażenie, że nie otwarto tu szerokich perspektyw. To znaczy: każdy podkreślał swoje wymagania, swoje prawa i swoje potrzeby i że nie było tu wielkiego dialogu. Do tego stopnia, że podróż rozpoczęła się wręcz policzkiem wymierzonym przez Hu Jintao, który w pierwszej kolejności odwiedził Billa Gatesa i zakłady Boeinga. Tak jakby chciał powiedzieć, że oto nowym mocarstwem gospodarczym jesteśmy my i będziemy współpracować z każdym, kto będzie chciał pracować z nami. Inne kwestie, jak polityka po prostu nas nie interesują.
Natomiast jeśli chodzi o jego podróż do Afryki, jak to ma miejsce już od pewnego czasu, całe chińskie kierownictwo jest zainteresowane odnalezieniem nowych źródeł ropy. Strukturę chińskiej gospodarki cechuje wielkie marnotrawstwo. Przeprowadziliśmy taką analizę na potrzeby AsiaNews. Wynika z niej, że na każdą jednostkę produktu krajowego brutto Chiny zużywają 9 razy więcej energii niż Stany Zjednoczone i 20 razy więcej niż Japonia. Oznacza to, że jeśli Chiny chcą postępu, to potrzebują stałych dostaw ropy, a tę trzeba znaleźć. Dlatego próbują szukać w Azji Środkowej, na Bliskim Wschodzie, w Afryce, także w Ameryce Łacińskiej. To wszystko ukazuje wielką kruchość chińskiego rozwoju a równocześnie całkowity brak skrupułów. Chiny, aby mieć dostęp do źródeł ropy gotowe są sprzymierzyć się z kimkolwiek. Można myśleć o Arabii Saudyjskiej, o Iranie, Nigerii czy Angoli, gdzie kontrakty na współpracę są podpisywane z obietnicą krycia błędów danych rządów na forum ONZ czy wobec wspólnoty międzynarodowej.
«« | « |
1
|
2
|
3
|
»
|
»»