Tłumy katolików ściągnęły w piątek do nazywanego białoruską Częstochową Budsławia, gdzie wkróce rozpoczną się dwudniowe obchody 400. rocznicy przybycia tu cudownego obrazu Matki Bożej Budsławskiej.
Pielgrzymi przybyli do Budsławia, który leży 150 km na północ od Mińska, pieszo, rowerami lub samochodami. Jako pierwsza na terenie Białorusi wyruszyła 27 czerwca piesza pielgrzymka z Baranowicz w obwodzie brzeskim, skąd wierni mieli do przejścia aż 270 km. Ale pielgrzymują tu nie tylko Białorusini.
Wśród wiernych zapełniających powoli główny plac przed kościołem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest młode małżeństwo z Mołodeczna w obwodzie mińskim - Ola i Jahor. Pierwszy raz byli w Budsławie z pielgrzymką w 2000 r. i od tego czasu często tu wracają. Podkreślają, że jest to szczególne miejsce.
"Tu nas połączyło uczucie, więc mamy wiele wspomnień związanych z Budsławiem. Panuje tu wspaniała atmosfera. Poza tym przyjeżdżają tu nasi znajomi, których rozrzuciło po całej Białorusi, a nawet Polsce" - mówi Jahor.
Ola podkreśla, że Matka Boża Budsławska wiele zrobiła dla niej i męża. "Wysłuchała wszystkich modlitw, które nieśliśmy do niej jako pielgrzymi. Na przykład pomogła, kiedy studiowałam na płatnych studiach i bardzo chciałam przejść na bezpłatne, żeby ulżyć mojej mamie finansowo. Wszystkie pozostałe prośby też się spełniły - podkreśla. - Czasem sami nie wiemy, czego nam potrzeba, ale jak tu przychodzimy, Pan Bóg widzi nasze starania i to, co mamy w środku".
Andrej tym razem przyjechał samochodem, ale już dwa razy był w Budsławiu pieszo. "Jestem tu jednocześnie jako pielgrzym i muzyk. Będę sprzedawać płyty swojego zespołu katolickiego - na jednej są pieśni kościelne, a na drugiej moje kompozycje do wierszy księdza Jana Twardowskiego. Twardowski jest u nas coraz lepiej znany - w tym roku wyszedł zbiór jego wierszy po białorusku" - podkreśla.
Ksiądz Adam z diecezji częstochowskiej przyjechał na Białoruś podczas urlopu misyjnego z Argentyny. Wcześniej przez 8 lat pełnił posługę kapłańską w Skildzie w obwodzie grodzieńskim. "Mam sentyment do Białorusi. Tu wybudowałem kościół, tu mamę pochowałem" - mówi, siedząc pod drzewem obok worka z namiotem i śpiworem.
Pani Anna urodziła się w Budsławiu i spędziła tu pierwsze 4 lata życia, a teraz mieszka z mężem w Warszawie. Z Budsławia pochodzą wszyscy jej przodkowie. "Moi dziadkowie byli Polakami, ale po 1939 r. wyjechali. Ja tu przyjeżdżam co roku. Nie mogę bez tego. To jedyne takie miejsce w Europie" - mówi.
Na placu jest też duża grupa pielgrzymów z Żytomierza na Ukrainie. "To wielkie wydarzenie. Też mamy na Ukrainie taki święty obraz - Matkę Boską Berdyczowską. Ale w tym roku zdecydowaliśmy się przyjechać tu, bo 400-lecie tutejszego obrazu to wielkie święto" - mówi Lena.
Kulminacyjnym momentem pielgrzymki będzie w nocy z piątku na sobotę nocna procesja ze świecami wokół głównego placu miasteczka, po której wierni wrócą na mszę do kościoła. W tym roku w uroczystościach weźmie udział legat papieski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego, kardynał Jean-Louis Tauran, który przemówi w sobotę do młodzieży, a w niedzielę odprawi mszę dla pielgrzymów. W niedzielę rano odbędzie się także msza po polsku.
Z okazji jubileuszu wydane zostały na Białorusi specjalne monety okolicznościowe oraz znaczki i kartki pocztowe.
Co roku z pielgrzymką do Budsławia przybywa około 30 tys. osób, ale metropolita mińsko-mohylewskiego abp Tadeusz Kondrusiewicz w tym roku spodziewa się około 40-45 tys.
Obraz Matki Bożej z końca XVI wieku, do którego przybywają pielgrzymujący, został według tradycji podarowany wojewodzie mińskiemu Janowi Pacowi przez papieża Klemensa VIII. Później trafił do bernardynów, którzy umieścili go w drewnianym kościółku. Wkrótce obraz zasłynął cudami i przez kolejne wieki przyciągał liczne pielgrzymki.
Kult Matki Bożej Budsławskiej był bardzo silny w okresie zaboru rosyjskiego i później w latach międzywojennych, gdy Budsław znajdował się w granicach Polski. Masowe pielgrzymki odrodziły się na początku lat 90. XX wieku.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.