W niewielkiej wsi Polana w Bieszczadach, funkcjonuje szkoła, którą dwa lata temu miejscowy samorząd postanowił zlikwidować. Zaprotestowali rodzice, a z pomocą przyszli księża salezjanie, którzy przejęli placówkę. W podstawówce uczy się obecnie 40-cioro dzieci.
Gmina Czarna chciała się pozbyć wiejskiej podstawówki jeszcze w zeszłym roku. Planom sprzeciwił się kurator oświaty, wskazując m.in. na osiągnięcia dzieci w nauce. Z pomocą przyszli księża salezjanie. Nie tylko ocalili szkołę i zadbali o jej kondycję, ale już planują otwarcie następnej. Likwidacja tej placówki oznaczałaby dla wielu dzieci konieczność dojeżdżania po kilkanaście kilometrów. Zdesperowani rodzice zwrócili się więc do księży salezjanów z miejscowej parafii. Okazało się, że trafili pod właściwy adres. Salezjanie, których zakon powołany został właśnie do wychowania i nauczania młodzieży, zgodzili się przejąć szkołę. Najpierw wyremontowano ponad 70-letni budynek. Zabrali się do tego rodzice, pracowali też sami księża. W odnowionej szkole uczy się czterdzieścioro dzieci. I choć do utrzymania placówki salezjanie od początku roku szkolnego dołożyli już prawie 40 tysięcy złotych, nie żałują. Obok istniejącego w Polanie domu rekolekcyjnego salezjanie chcą wybudować pierwsze bieszczadzkie gimnazjum z internatem. Będą się mogli do niego zapisywać uczniowie z całej Polski.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.