Milion ludzi protestował w Stambule przeciwko islamistom, którzy chcą przejąć całkowitą kontrolę nad państwem. Również armia ostrzega, że na to nie pozwoli - informuje Rzeczpospolita.
- Turcja jest świecka i taka ma pozostać - skandował gigantyczny tłum demonstrantów. Na transparentach wymalowano hasła: "Nie chcemy ani szariatu, ani wojskowych przewrotów - chcemy demokracji". Według organizatorów protestów na ulice wyszło 1,2 miliona ludzi. Policja twierdzi, że było ich nie więcej niż 750 tysięcy. Wybuch społecznego niezadowolenia wywołała próba oddania urzędu prezydenta w ręce Abdullaha Güla, jednego z założycieli islamskiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która rządzi Turcją. Prezydenta wybiera parlament i chociaż piątkowe głosowanie zostało zbojkotowane przez opozycję, kandydat islamistów i tak ma szanse na zwycięstwo. Zgodnie z ordynacją mogą się odbyć trzy tury głosowań, a w ostatniej wymagana jest zwykła większość (atą AKP dysponuje). -Jeśli Gül wygra wybory, islamiści będą mieli premiera, prezydenta i przewodniczącego parlamentu. Będą w stanie dokonać wszelkich zmian w państwie. A mają poparcie tylko 30 procent społeczeństwa - wyjaśnia w rozmowie z Rz prof. Deniz Ulke Aribogan, poli tolog z Uniwersytetu Bilgi w Stambule. Jej zdaniem AKP nie miała wystarczającej ilości głosów, aby w ogóle ogłosić wybory prezydenckie. Dlatego opozycja skierowała sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. Wizja przejęcia całej władzy przez islamistów zaniepokoiła armię, która uważa się za strażnika laickiej republiki założonej przez Mustafę Kemala Atatürka w 1923 roku. "Siły zbrojne są jedną ze stron toczącego się konfliktu, jako obrońca sekularyzmu. Jeśli zajdzie potrzeba, podejmą odpowiednie działania" -stwierdzili generałowie w wydanym w piątek oświadczeniu. W rządzie zawrzało. - Jest nie do pomyślenia, aby armia, która podlega premierowi, wygłaszała oświadczenie przeciwko władzom kraju -oznajmił rzecznik rządu. Zaledwie dziesięć lat temu turecka armia udaremniła próbę przejęcia władzy w Turcji przez islamistów. Wojsko zmusiło wtedy do ustąpienia pierwszego premiera reprezentującego partię islamską Necmettina Erbakana, a jego ugrupowanie zostało zdelegalizowane. Armia interweniowała także w latach1960,1971,1980. - Trzy pierwsze rozdziały tureckiej konstytucji mówią o tym, że Turcja jest państwem świeckim i że nikt nie może tego zmieniać. Wielu Turków jest zdania, że armia ma prawo stać na straży konstytucji, jeśli zawiodą inne mechanizmy - tłumaczy profesor Aribogan. AKP zapewnia, że nie ma zamiaru zmieniać konstytucji. Ale zwolenników świeckiego państwa niepokoi poparcie władz dla szkół koranicznych i próby zniesienia zakazu noszenia chust w urzędach publicznych. I dlatego wzywają do przeprowadzenia przedterminowych wyborów. Nawet, jeśli szanse na wygraną ma AKP.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.