O potrzebie właściwego słowa na właściwe czasy mówił kard. Stanisław Dziwisz podczas centralnych obchodów 750. rocznicy śmierci św. Jacka. W kościele Świętej Trójcy w Krakowie sprawował on uroczystą Eucharystię ku czci św. Jacka Odrowąża. Obok postaci św. Wojciecha i Stanisława był on jednym z pierwszych polskich świętych.
Ta ewangeliczna więź między trudną sytuacją a głoszeniem Słowa jawi się jako cenne i konieczne dziedzictwo, zarówno Ewangelii, jak i uczniów św. Jacka. Dziś, kiedy może boimy się mówić na głos o spoganieniu czy o mierności nas samych - dalekich od świętości, nie możemy zapomnieć, że jedyną reakcją na zniewolenie człowieka jest głoszenie temu człowiekowi Słowa o wolności. To mówi Izajasz, mówi Jezus, mówi św. Jacek i nam nie wolno inaczej: „Posłał mnie [Pan], by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę” (Iz 61, 1b). Jeśli mówię o więzi między tym, co trudne a głoszeniem Słowa, to również dlatego, by zachęcić was, drodzy uczniowie św. Jacka i św. Dominika, byście się nie bali trudnych wezwań; byście nie lękali się pójść tam, gdzie nie chcą słuchać Słowa, ale gdzie to Słowo jest po prostu konieczne. Wy macie w sobie tę moc reakcji Ewangelią na misterium zła, nosicie w sobie ten potencjał, bo łaska życia św. Jacka nie przestaje owocować w tych, którzy nie boją się iść jego śladami. 2. Marek Ewangelista nie tylko podaje, że Jezus zaczął głosić Ewangelię Bożą, ale również, co Jezus mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!». Jezus nie głosił czegokolwiek ani też Jego reakcją na uwięzienie Jana nie było jakiekolwiek słowo. To było właściwe Słowo. To była Ewangelia. To było głoszenie królestwa Boga tam, gdzie zdawał się panować człowiek; wzywanie do nawrócenia tych, którym może zdawało się, że idą dobrą drogą; wezwanie do wiary tych, którzy przecież z wiary w Jedynego Boga byli dumni. To, że się mówi, to jeszcze nic. To, że się głosi Słowo Boga, to może być jeszcze niewystarczające. Trzeba właściwego słowa na właściwe czasy. Reakcją na czasy trudne musi być słowo, ale nigdy słowo niewłaściwe. To, że św. Jackowi udało się przyczynić do założenia wielu dominikańskich klasztorów, i to, że pozostawił po sobie błogosławioną pamięć, która wyniosła go na ołtarze, jest niezbitym dowodem, że jego słowo było właściwym słowem na właściwe czasy. My, wam Dominikanom, nieraz po Bożemu zazdrościmy. Bo mówią, że mówicie dobre kazania. I wielu przychodzi tutaj, by posłuchać waszego głoszenia słowa. I wielu wychodzi ubogaconych. A to jest znak, że słowo, które pada niedaleko od grobu św. Jacka, jest słowem właściwym na właściwe czasy. Dziś jest okazja, by wam za to podziękować. Wypada podziękować zwłaszcza mnie, który jako biskup krakowski jestem odpowiedzialny za głoszenie Słowa. Dziękując wam za wasz charyzmat, proszę równocześnie, byście głosili zawsze właściwe słowo na właściwe czasy. To wymaga wysiłku i myślenia. Ale przecież i tych charyzmatów wam nie brakuje. A co to znaczy właściwe słowo na właściwe czasy? Kiedy patrzymy się na obraz św. Jacka przedstawianego z monstrancją i figurą Najświętszej Maryi Panny, nie mamy żadnych wątpliwości, że słowo o Eucharystii i o Niepokalanej było właściwym słowem w XIII-wiecznej Europie. Czy to słowo się zdewaluowało? Czy naprawdę nie odpowiada współczesnym standardom? A może jednak i dziś trzeba tak głosić słowo, by ludzie przed Eucharystią zginali kolana, i tak głosić Bożego Syna, by ludzie pokochali Jego Matkę? Proszę was, Bracia św. Jacka, bądźcie niezmordowani w szukaniu właściwego słowa na właściwe czasy. Wróćmy jeszcze raz do Ewangelii. W tak niewielkim fragmencie, jaki usłyszeliśmy dzisiaj, pięć razy św. Marek mówi o wędrowaniu Jezusa. Najpierw podaje, że Jezus przyszedł do Galilei. Następnie maluje obraz, w którym Jezus przechodzi obok Jeziora Galilejskiego. Potem mówi, że Szymon i Andrzej poszli za Jezusem, a więc Jezus był w drodze. Następnie pisze o Jezusie: „idąc dalej” ujrzał Jakuba i Jana. W końcu notuje, że również synowie Zebedeusza poszli za Jezusem.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.