Bp Dydycz: Dalszy ciąg nagonki na Radio Maryja

Dużo czasu poświęciliśmy mediom. To trzeba jasno podkreślić. Ale myśmy starali się patrzeć na media nie tak wybiórczo, na jedno czy drugie, tylko na całość, i to ogólną taką sytuację. Chodziło o to, aby wypracować jakąś wizję - jak w tej polskiej rzeczywistości powinny funkcjonować media, żeby wypełniały swoją misję. (...) Trudno sobie wyobrazić, żeby nie było też jakiegoś głosu na temat Radia Maryja. Ale w tym przypadku bardzo wyraźnie też powiedziano, że nie można dyskutować, rozmawiać o jakichś instytucjach, takich czy innych, wyłącznie tylko dlatego że istnieje jakaś forma nacisku medialnego. Gdybyśmy tak postępowali, to byśmy zdradzili po prostu to wszystko, ku czemu staraliśmy się zmierzać, byśmy pokręcili wszystko. Wiadomo, że te naciski medialne płyną zawsze z jakichś określonych środowisk. Tam, gdzie jest troska o to, żeby było coś dobrego, tam jest pewna kultura, pewna finezja, tam się personalnie nie uderza, tam się nie domaga takich czy innych posunięć. Trzeba wziąć pod uwagę te nasze dążenia sprzed wielu, wielu lat, kiedy chcieliśmy, żeby każdy mógł przemawiać. Ale my widzimy, jak wiele jest nieszczerości, może pogubienia się, może ci nasi dziennikarze nie wszyscy sobie z tego zdają sprawę. Dbają o to dla siebie, żeby wszystko wolno im było powiedzieć, że nie wolno dziennikarza sądzić, jeżeli on coś powie jako dziennikarz, nawet w odniesieniu do najwyższych autorytetów, i takie starania są podejmowane. A tymczasem ci sami dziennikarze jak gdyby zapominają o tych zasadach i dążeniach w odniesieniu do tego, co im się nie podoba, i wtedy by chcieli od razu nawet pod gilotynę posyłać. Odnosząc się do ostatnich sensacji, które serwują nam media, o tym, że rzekomo księża biskupi chcą odsunąć o. Tadeusza Rydzyka od kierowania Radiem, to stwierdzam, że jeśli do tych biskupów ja się zaliczam, to nie mam takich zamysłów. Myślę, że tym się nie trzeba przejmować, bo tego typu wiadomości muszą być poparte jakimś źródłem: skąd zostały wzięte, kto udzielał tych informacji, na czym one polegały? Natomiast ja nie mogę tego potwierdzić. Dlatego musimy tu zachować dużo cierpliwości i spokoju, to musi być potwierdzone jakimś konkretnym źródłem. To jest po prostu tylko dalszy ciąg nagonki na Radio Maryja i tutaj chciałby o tym wyraźnie powiedzieć, żeby zachować dużo cierpliwości, dużo spokoju, dlatego że tych ataków będzie coraz więcej. Sytuacja polityczna też temu sprzyja, bo wszyscy boją się, że jeżeli Radio Maryja będzie dynamiczne, no to może zbyt wyraźnie stać w obronie życia, no i ci, którzy są za aborcją, będą uważali, że oni nie znajdują wsparcia w Radiu. No bo jak mogą znajdować? Czy Ewangelia dałaby im wsparcie? Nie. Jeżeli jesteśmy chrześcijanami, katolikami, to po to walczyliśmy, żebyśmy nie byli uzależnieni jak w czasie zaborów czy okupacji, czy w czasie dominacji komunistycznej. Teraz znowu nam nie będzie wolno mówić o obronie życia, nam nie będzie wolno mówić o tym, że każdy człowiek ma prawo do zwyczajnej, naturalnej, godnej śmierci? To do czego my dochodzimy... Każą nam się zajmować kawałkiem ucha ludzkiego, a jednocześnie to, co jest najbardziej istotne, a więc kwestia życia i kwestia śmierci, chce się uznać za materiał polityczny. Na to my nigdy nie pójdziemy. I stąd te niepokoje i obawy wielu dziennikarzy, którzy chcieliby po prostu zmanipulować, raz mówić tak, raz inaczej, zależnie od sytuacji, z tą etyką okazjonalną, z którą się spotykamy. To nie jest nic nowego. Dlatego musimy zachować dużo cierpliwości i dziękować Matce Bożej Częstochowskiej, że Ona nam pomaga w przezwyciężaniu tych licznych słabości. Fragment wypowiedzi dla Radia Maryja