Prawosławni i katolicy po dziesięciu wiekach razem?

Brak komentarzy: 0

Gazeta Wyborcza/a.

publikacja 21.11.2007 05:49

Kościoły Wschodu i Zachodu uznają biskupa Rzymu jako pierwszego wśród patriarchów, chociaż nie zmniejsza to sakramentalnej równości wszystkich biskupów - przytacza Gazeta Wyborcza.

Czytamy to w dokumencie ogłoszonym 15 listopada przez Papieską Radę ds. Popierania Jedności Chrześcijan, który stwierdza też, że "na początku chrześcijaństwa to Rzym był pierwszy rangą wśród pięciu siedzib patriarchatów", a zatem przed Konstantynopolem, Aleksandrią, Antiochią i Jerozolimą. Entuzjazm komentatorów do zapisów dokumentu wypracowanego w październiku w Rawennie przez katolików i prawosławnych studził niemal natychmiast przewodniczący Papieskiej Rady ds. Jedności Chrześcijan kard. Walter Kasper. - To pierwszy ważny krok - mówił - ale droga do pełnej jedności jest jeszcze bardzo długa. Co najbardziej uwiera hierarchów i sprawia, że działająca od 1980 r. Komisja ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Rzymskokatolickim a Kościołem Prawosławnym co rusz przeżywa kryzys? Najwięcej sporów wywołuje kwestia prymatu papieża, sposobu i zasięgu jego władzy. A także doktryna o nieomylności papieża w sprawach wiary. Sprzeciw Kościoła prawosławnego powstałego w wyniku schizmy w 1054 r. wywołuje też sposób, w jaki katolicy określają relacje między dwoma Kościołami. Widać to chociażby w liście "Communionis notio" z 1992 r. autorstwa kierowanej wtedy przez obecnego papieża Benedykta XVI Kongregacji Nauki Wiary, gdzie stwierdza się, iż żaden Kościół nie może być nim w pełni bez uznania prymatu biskupa Rzymu. Za pontyfikatu Benedykta XVI dialog katolicki ożywił się. Papież szybko rozpoczął swoją Ostpolitik. W czerwcu 2005 r. kard. Kasper pojechał do Moskwy, wkrótce potem Watykan ogłosił, że w Rosji nie będzie struktur Kościoła greckokatolickiego. Na taki kompromis nie chciał zgodzić się Jan Paweł II. Tymczasem prozelityzm jest jedną z ważniejszych przyczyn konfliktów. Do pogorszenia się stosunków doszło po ustanowieniu przez Jana Pawła II w 1991 r. administratur apostolskich (tymczasowych struktur zastępujących diecezje). Cerkiew oskarżyła Watykan o naruszanie prawosławnej przestrzeni kanonicznej, czyli o odciąganie wiernych od prawosławia. Czara goryczy przepełniła się w lutym 2002 r., kiedy w Rosji utworzono cztery katolickie diecezje. W tym czasie wydalono z kraju bądź odmówiono wizy pobytowej wielu katolickim duchownym, m.in. bp. Jerzemu Mazurowi. Odrobinę pomógł gest Jana Pawła II przekazania Moskwie ikony Matki Boskiej Kazańskiej ciepło przyjęty przez prawosławnych duchownych. Z wyjątkiem patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksija II, który skwitował to słowami: - To tylko kopia. Wydaje się, że Benedykt XVI chce zasypać przepaść między Wschodem a Zachodem, odsuwając podejrzenia o prozelityzm. We wrześniu arcybiskup Moskwy Tadeusz Kondrusiewicz został przeniesiony na Białoruś, a zastąpił go Włoch Paolo Pezzi. To jednoznaczny gest, bo abp Kondrusiewicz w oczach prawosławnej hierarchii był symbolem prozelityzmu. Polityka Benedykta XVI daje efekty. W ubiegłym miesiącu Aleksij II w "Le Figaro" dał do zrozumienia, że jego spotkanie z papieżem "za rok lub dwa" byłoby możliwe. I pochwalił Benedykta XVI, mówiąc, że jego "osobista wizja przyczynia się do zbliżenia Kościoła katolickiego z prawosławnym". Ale z drugiej strony delegacja Patriarchatu Moskiewskiego skonfliktowanego z Konstantynopolem spotkanie w Rawennie opuściła. A brak podpisu Aleksija II znacząco osłabia siłę deklaracji z Rawenny. Będzie się jeszcze o niej wiele mówiło podczas narady, którą papież zwołał na 23 listopada przed konsystorzem. Kard. Kasper podkreślał niedawno: - Bez wtrącania się chcemy prosić Moskwę i Konstantynopol o dołożenie wszelkich starań, by znaleźć kompromisowe rozwiązanie. Nie chcemy prowadzić dialogu bez Rosjan. Zdaniem watykanistów do zakończenia schizmy nie trzeba będzie czekać kolejnych setek lat, bo deklaracja znacznie je przybliża. Znany watykanista Marco Politi porównuje ją do "mapy drogowej", która pomoże pokonać podziały. Politi zauważa wyraźną próbę dowartościowania w dokumencie z Rawenny innych przywódców poza papieżem. Wiele zależy od samego Benedykta XVI. Jest gotowy do ustępstw na polu międzykościelnej polityki, ale łagodzenie napięć wokół sprawy prozelityzmu to nie wszystko. Na polu teologicznym może dać o sobie znać niegdysiejszy pancerny kardynał, dla którego prymat biskupa Rzymu nie podlega reinterpretacji. Podobnie jak status Kościoła katolickiego w ogóle. Dlatego dalsze dyskusje katolicko-prawosławne nie będą raczej przypominały przyjacielskich pogawędek.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona