Gwardia Cywilna przeszukała kilka barcelońskich klinik ginekologicznych podejrzewanych o przeprowadzanie nielegalnych zabiegów - podała Gazeta Wyborcza.
Z doniesień lokalnych mediów wynika, że rewizje miały miejsce w czterech klinikach i że zatrzymano co najmniej sześć osób. Pod policyjną lupą znalazła się m.in. klinika Emece, w której w poprzednich latach dokonywano tzw. późnych aborcji. Nielegalna działalność przychodni wyszła na jaw w październiku 2006 r., kiedy to duńska telewizja publiczna DR wyemitowała dokument o tym, że na zabieg zgłaszają się tam kobiety z całej Europy i że niektóre z nich były nawet w siódmym miesiącu ciąży. Hiszpania w 1986 r. zalegalizowała aborcję, ale tylko w trzech przypadkach: gwałtu (do 12. tygodnia ciąży), nieodwracalnego zniekształcenia płodu (do 22. tygodnia) lub poważnego zagrożenia dla życia lub zdrowia kobiety, także psychicznego (bez ograniczeń). Sądy w Hiszpanii szeroko interpretują ten ostatni warunek, więc aborcja jest stosunkowo łatwo dostępna. Lekarzowi, który dokonał nielegalnego zabiegu, grozi do trzech lat więzienia i zakaz wykonywania zawodu. Z kolei kobieta, która zdecydowała się na taką aborcję, może spędzić za kratkami 12 miesięcy. Hiszpańskie ministerstwo zdrowia szacuje, że 97 proc. zabiegów dokonywanych jest w prywatnych klinikach - głównie w Madrycie, Katalonii i na Balearach. Z informacji radia Cadena SER wynika, że za przeprowadzenie nielegalnej aborcji trzeba zapłacić od 3 tys. do 6 tys. euro.
W tej chwili weszliśmy w okolice deficytu w rachunku bieżącym.
Do końca roku oczekuje się w Rzymie ponad 30 mln turystów i pielgrzymów.
Nie mamy o nich żadnych informacji, a wy niczego nie robicie - wykrzykiwały.
Nowe pojawienie się wirusa i stan epidemii ogłoszono w zeszłym tygodniu.
Kontrakty z NFZ wystarczają tylko na pokrycie podstawowych kosztów - zwraca uwagę organizacja.
8-letni Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała.