Kościół powszechny ma wypracowane od kilkunastu lat normy postępowania wobec duchownych, którzy dopuścili się przestępstwa pedofilii. Na bieżąco czuwa nad tym Kongregacja Nauki Wiary. Pod wpływem tych działań skala zjawiska zdecydowanie spada.
Zamiatanie pod dywan?
Kolejnym zarzutem podnoszonym w kwestii pedofilii jest przysłowiowe zamiatanie tych spraw pod dywan, aby nie brudzić wizerunku Kościoła. Prawdą jest, że w wielu diecezjach, szczególnie w USA i Irlandii, tak postępowano w przeszłości. Po kilku biskupów ordynariuszy w obu tych krajach zostało zdymisjonowanych przez papieża, gdy takie praktyki wyszły na jaw. We Francji jeden z biskupów stanął w 2001 r. przed sądem za to, że wiedząc o przestępstwach podległego mu duchownego, nie poinformował o tym wymiaru sprawiedliwości. Został uznany za winnego i skazany na trzy miesiące więzienia w zawieszeniu.
W wielu bowiem krajach, zwłaszcza anglosaskich, prawo państwowe zobowiązuje każdego do zgłoszenia wymiarowi sprawiedliwości znanego mu przypadku pedofilii. „Naszym wskazaniem jest respektowanie prawa” – podkreślał ks. Scicluna. Problem pojawia się wówczas, gdy kościelny przełożony dowiaduje się o seksualnym przestępstwie swojego podwładnego podczas spowiedzi. W świetle prawa kanonicznego zobowiązany jest wtedy do milczenia. Może jednak skłonić sprawcę do dobrowolnego oddania się w ręce wymiaru sprawiedliwości. Taką procedurę przyjęli biskupi francuscy: zdarzało się, że sam ordynariusz towarzyszył kapłanowi oskarżonemu o pedofilię podczas wizyty w prokuraturze. Oprócz kilkuzdaniowej notatki odnotowującej ten fakt, zazwyczaj media więcej się takim przypadkiem nie zajmowały i nie wywoływało to sensacji. Gdy jednak prawo nie nakazuje kościelnemu przełożonemu złożenia doniesienia na kapłana, Kongregacja zachęca ofiary, by same złożyły doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez molestującego je duchownego.
Nie można też zapomnieć, że same oskarżenia nie przesądzają jeszcze o winie. W prawie obowiązuje domniemanie niewinności, dopóki sąd nie ogłosi wyroku skazującego. Dlatego biskupi i przełożeni zakonni nigdy nie spieszyli się z decyzjami dyscyplinarnymi w stosunku do swoich oskarżonych podwładnych, dopóki nie zapadły prawomocne wyroki.
Zazwyczaj najpierw ordynariusz oskarżonego kapłana zbiera fakty i bada wiarygodność doniesienia o przestępstwie, po czym obowiązkowo powiadamia o tym Kongregację Nauki Wiary, przekazując jej akta tego dochodzenia wstępnego wraz ze swoją opinią. Najcięższe przestępstwa są rozpatrywane w sądowym procesie karnym. Gdy jednak Kongregacja uzna, że sprawa nie wymaga już dalszego postępowania, może wydać decyzję administracyjną dotyczącą oskarżonego. Z kolei w sytuacji, kiedy ordynariusz proponuje wydalenie sprawcy ze stanu duchownego (ale bez zwolnienia z celibatu), Kongregacja może po zbadaniu sprawy wymierzyć tę karę dekretem pozasądowym. W szczególnie ciężkich przypadkach, „gdy wina oskarżonego jest poza wszelką wątpliwością”, Kongregacja kieruje prośbę o wydalenie go ze stanu duchownego (tym razem wraz z dyspensą od celibatu) bezpośrednio do papieża. O ile w przypadku wyroku sądu lub decyzji Kongregacji istnieje możliwość odwołania, o tyle postanowienie Ojca Świętego jest niepodważalne. Kongregacja może też upoważnić ordynariusza do wszczęcia sądowego procesu karnego w diecezji (z zachowaniem prawa odwołania się od wyroku do Najwyższego Trybunału Kongregacji).
Nieco inaczej wygląda ta procedura w przypadku zakonnika, gdyż najpierw sprawę bada jego przełożony, po czym przekazuje akta wstępnego dochodzenia najwyższemu przełożonemu zgromadzenia, a ten dopiero – wraz ze swoją opinią (a w przypadku instytutów życia konsekrowanego istniejących na prawie diecezjalnym, także potwierdzeniem biskupa miejsca zamieszkania oskarżonego) – przedkłada je Kongregacji. Jeśli uzna ona, że konieczny jest proces sądowy, wówczas wskazuje trybunał kompetentny dla rozpatrzenia sprawy. Gdy zaś Kongregacja zdecyduje, że wystarczy rozstrzygnięcie na drodze administracyjnej, wówczas sprawa wraca do najwyższego przełożonego, który wraz ze swą radą może wydać rozporządzenie dyscyplinarne lub wydalić winnego ze zgromadzenia. Musi to jednak potwierdzić Kongregacja, która może dodatkowo nałożyć na zakonnika karę wydalenia ze stanu duchownego (jeśli był on także kapłanem).
Ksiądz Scicluna informował, że 20 proc. oskarżonych, których sprawy trafiły do Kongregacji Nauki Wiary, zostało już wcześniej osądzonych na szczeblu diecezjalnym. W stosunku do kolejnych 60 proc. nie przeprowadzono procesu ze względu na zaawansowany wiek, jednak wydano wobec nich decyzje dyscyplinarne, takie jak zakaz publicznego odprawiania Mszy św. i spowiadania oraz „nakaz życia w odosobnieniu i na modlitwie”. Wprawdzie nie zapadł tu wyrok ani też nie doszło do uniewinnienia, „ale jeśli jest się zobowiązanym do milczenia i modlitwy, jest jakiś powód ku temu” – tłumaczył maltański duchowny. W 10 proc. przypadków, „wyjątkowo poważnych i przy miażdżących dowodach”, papież podjął decyzję o wykluczeniu winnych ze stanu duchownego. Ostatnie 10 proc. dotyczyło duchownych, którzy sami poprosili „o zwolnienie z obowiązków wynikających z kapłaństwa”. Prośby te zostały szybko przyjęte. W te ostatnie przypadki byli zamieszani kapłani, u których znaleziono materiały pedopornograficzne i którzy zostali za to skazani przez władze cywilne – wyjaśniał „prokurator” Kongregacji. We wszystkich przypadkach „nie tylko analizuje się winę lub niewinność oskarżonego duchownego, ale również dokonuje rozeznania jego zdolności do publicznej posługi”.
Proces wynikający z norm prawa kanonicznego przebiega niezależnie i nie zastępuje oczywiście śledztwa i procesu prowadzonego przez państwowy wymiar sprawiedliwości.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...
Zamierzam nadal służyć Polsce na tym stanowisku - podkreślił.
To jedno z sześciu świąt nakazanych w Kościele w Polsce, które wypadają poza niedzielami.