Wokół odwołania wizyty Benedykta XVI na Uniwersytecie La Sapienza było głośno, ale z biegiem czasu cała sprawa staje się coraz bardziej tajemnicza. Ponoć włoski rząd zasugerował papieżowi, by pozostał w Watykanie i wykręcił się "dyplomatyczną chorobą" - twierdzi dziennik.pl.
Coraz mniej jasne jest, dlaczego Benedykt XVI odwołał swą planowaną na 17 stycznia wizytę na rzymskim Uniwersytecie La Sapienza, gdzie protestowało kilkudziesięciu wykładowców i studentów - piszą włoskie gazety. Wymianę zdań na ten temat wywołał przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch kardynał Angelo Bagnasco, który oświadczył, że papież zrezygnował z udziału w ceremonii za radą rządu Romano Prodiego. Podczas wczorajszego posiedzenia Rady Stałej Episkopatu kardynał Bagnasco powiedział, że odwołanie wizyty było rezultatem "sugestii ze strony włoskich władz". Natychmiast na słowa te zareagowała kancelaria premiera, która zapewniła, że nigdy takie sugestie nie padły. "Państwo włoskie gwarantowało bezpieczny i spokojny przebieg wizyty Ojca Świętego" - głosi oświadczenie. Tymczasem dziennik Il Giornale twierdzi, że decyzja o anulowaniu wizyty zapadła po telefonicznej rozmowie między watykańskim sekretarzem stanu kardynałem Tarcisio Bertone a ministrem spraw wewnętrznych Giuliano Amato. Według tej prawicowej gazety, szef MSW miał doradzić papieżowi wytłumaczenie się "dyplomatyczną niedyspozycję", sugerując, by w ostatniej chwili - w czwartek 17 stycznia - Watykan ogłosił, że grypa uniemożliwia Benedyktowi XVI wizytę na La Sapienza.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.
W stolicy władze miasta nie wystawią przeznaczonych do zbierania tekstyliów kontenerów.