Abp Ignacy Tokarczuk kończy 90 lat. Gdy w Polsce nie było można budować świątyń, postawił ich w diecezji przemyskiej ponad 400 - przypomina Rzeczpospolita.
Był jednym z najbardziej inwigilowanych i zapewne znienawidzonych przez władze PRL hierarchów. „Najbardziej wojujący biskup w Polsce, zdecydowany przeciwnik ustroju socjalistycznego, czego daje częsty wyraz w wystąpieniach publicznych” – pisał o biskupie przemyskim w 1977 r. płk Adam Pietruszka, naczelnik Departamentu IV MSW. Nie pomagało nic: tajni agenci, podsłuch zainstalowany w kurii i jego domu, oszczerstwa, rozmowy przedstawicieli władz, skargi słane do episkopatu i Watykanu. Nie ugiął się. Hardy syn chłopskiego gospodarza z Podola, czuły na wszelkie kłamstwo, zawsze mówił prawdę. Bez dyplomacji. Nie szedł na kompromisy, nie wchodził z przeciwnikiem w dyskusje. – Stosowałem taktykę otwartości, a oni krytykowali mnie za ostrość wypowiedzi – abp Tokarczuk wspominał w rozmowie z KAI. – Mieli nadzieję, że mnie urobią pod pozorem prowadzenia dialogu. Ojciec zgodził się, by wstąpił do lwowskiego seminarium – choć jako pierworodny miał zostać na roli – pod warunkiem że nie będzie byle jakim księdzem. Wziął to sobie do serca. Gdy w 1952 r. na KUL – gdzie po studiach został asystentem na wydziale filozofii – wprowadzono komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej, na znak protestu wyjechał do Olsztyna. Tam pracował w seminarium i ze studentami. Władzom już wtedy nie podobały się jego homilie i to, że organizuje pielgrzymki młodzieży na Jasną Górę. Nie zgodziły się więc, by w 1958 roku został proboszczem jednej z olsztyńskich parafii. Dlatego zaskakujące było, że w grudniu 1965 roku rząd przystał na to, aby został biskupem. Po fakcie dziwili się nawet sami politycy. Podobno zdecydowało o tym bałaganiarstwo premiera Józefa Cyrankiewicza. Prymas Wyszyński, zgodnie z ówczesnym prawem, przedstawił rządowi nazwiska kandydatów na ordynariusza diecezji przemyskiej. Rząd miał trzy miesiące, by zgłosić zastrzeżenia, ale pismo, niezauważone, spokojnie przeleżało na biurku premiera. Powodem nieustannych konfliktów z władzą były homilie bp. Tokarczuka (wszystkie były przez SB nagrywane) oraz budowa kościołów. Od 1958 roku władze nie wydawały zezwoleń na ich budowę i remonty. Kiedy więc i jemu odmówiły zgody na budowę świątyni w Jaśle, powiedział: dość. Z ambony ogłosił, że ponieważ prawo państwowe jest nastawione na to, by zniszczyć Kościół, że to jest nie prawo, ale bezprawie, od tej pory nie będzie brał pod uwagę żadnych dekretów dotyczących tworzenia parafii i nominacji na proboszczów. Jak powiedział, tak zrobił. Nie pytając o zgodę władz, tworzył nowe parafie, zachęcał wiernych do stawiania nowych kościołów i pomagał im płacić wysokie kary, jakie na nich za to spadały.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.