Pokłosie wizyty Ad limina, perspektywa współpracy grekokatolików z katolikami
na Ukrainie oraz dialogu z Patriarchatem Moskiewskim - to tematy rozmowy z
arcybiskupem większym kijowsko-halickim. Kard. Lubomyr Huzar gościł w Radiu
Watykańskim 1 lutego.
Księże Kardynale, zakończyła się pierwsza wizyta biskupów greckokatolickiego Kościoła ukraińskiego Ad limina od ponad 70 lat. Jakie wrażenia ze spotkania z Ojcem Świętym, z przedstawicielami dykasterii Kurii Rzymskiej?
Kard. L. Huzar: Jest to dla nas, po 70 latach, doświadczenie całkowicie nowe. Muszę otwarcie powiedzieć, że nie wiedzieliśmy, jak to będzie, ale zrozumieliśmy, że jest to pielgrzymka do grobów Apostołów Piotra i Pawła i że odbywamy tę pielgrzymkę nie sami, ale razem z Piotrem naszych czasów, Papieżem Benedyktem XVI, i z jego współpracownikami. Nie jest to dla nas sprawa czysto administracyjna. Ma ona głębokie, teologiczne znaczenie. Z jednej strony taka wizyta zmobilizowała nas, ażeby przestudiować sytuację, stan naszej Cerkwi. To jest całkowicie naturalne, że ktoś, kto żyje z dnia na dzień w jakiejś sytuacji, nie zawsze widzi wszystko, nie uświadamia sobie wszystkiego, co się dzieje. Ale kiedy jest okazja, żeby spojrzeć na sytuację całkiem na nowo, daje to możliwość oceny, zobaczenia, co jest dobre, a co nie jest takie, jak powinno być. To bardzo ważne dla nas. Każdy biskup ordynariusz miał spotkanie z Ojcem Świętym, a także z różnymi dykasteriami. Nauczyliśmy się bardzo dużo. Za Kurią Rzymską stoją długie doświadczenia z różnych części świata. Jest to coś, co ma już swoją historię. A my, którzy staliśmy tak trochę z boku ze względu na komunistyczne prześladowania, teraz mamy znowu możliwość bliskich kontaktów z tymi realiami Kościoła Powszechnego. W każdej dykasterii nauczyliśmy się bardzo dużo. Zrozumieliśmy, że możemy znacznie polepszyć naszą pracę na Ukrainie dla wiernych naszej Cerkwi.
Księże Kardynale, wśród konkretnych wskazań Ojca Świętego mowa też o potrzebie współpracy obydwu obrządków Kościoła katolickiego. Jakie są szanse i nadzieje, że będzie lepsze porozumienie, że biskupi obydwu obrządków będą się ze sobą regularnie spotykali?
Kard. L. Huzar: Pierwsza rzecz, to trzeba zrozumieć, że nie chodzi tylko o dwa obrządki, ale o dwa Kościoły sui iuris. Dwa Kościoły, które mają swoje odrębności, jak o tym mówi soborowa konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”. To, że jesteśmy w ten sposób zróżnicowani, bardzo nas zobowiązuje do współpracy. Ważne jest świadczenie przed niekatolikami, że w Kościele katolickim można być sobą, Kościołem sui iuris, ale to nie znaczy, że nie jest się jednocześnie katolikiem. Trzeba pokazać, że możemy razem sprawować Eucharystię, że przyjmujemy razem Komunię z tego samego kielicha. Jest to bardzo ważne świadectwo. W praktycznym życiu bywało u nas różnie. Muszę powiedzieć, że były czasy lepszych stosunków i gorszych. Wiele zależy właśnie od spotkań. Był taki czas i mam nadzieję, że to odnowimy, kiedy w niedzielę Chrystusa Króla celebrowaliśmy razem liturgię. Teraz, idąc za wskazaniami Ojca Świętego, chcemy to odnowić. Mieliśmy już wcześniej wspólne posiedzenia, co najmniej raz w roku, ale wystąpiły trudności z różnych powodów. Teraz chcemy powrócić do tych praktyk. Mamy nawet taki ciekawy pomysł, żeby episkopat łaciński i greckokatolicki razem odbywał rekolekcje, aby odczuć głębiej tę jedność wiary. Chociaż w innych strukturach, to jednak wiara jest ta sama. Z drugiej strony jest bardzo ludzką rzeczą, że kiedy nie ma takich spotkań, a są tylko formalne, administracyjne, to bardzo trudno jest zrozumieć się nawzajem i widzieć w drugim brata. Chcemy szukać okazji do osobistych spotkań. Ja mieszkam w Kijowie, spotykam się z tamtejszymi biskupami nawet dość często i nasze stosunki są bardzo dobre, ale chciałbym, aby tak było u wszystkich biskupów, na całym terytorium Ukrainy.
Największym problemem w relacjach ekumenicznych są relacje z Patriarchatem Moskiewskim. Jakie są nadzieje na to, żeby te relacje ekumeniczne były na Ukrainie lepsze?
Kard. L. Huzar: To jest trudne pytanie. Zacznę może od tego, że, tak po ludzku mówiąc, wygląda to na trudności, których nie da się rozwiązać. Ale my, którzy byliśmy świadkami tego, co się stało z całym Związkiem Sowieckim, który zniknął tak od razu, zobaczyliśmy, co Pan Bóg może zrobić między ludźmi. Nie możemy tracić nadziei, że wszystko można po bratersku, po chrześcijańsku rozwiązać. Po ludzku biorąc, nie mamy normalnego dialogu teologicznego czy innego. Spotkań oficjalnych już nie było nie wiem od ilu lat, ale współdziałamy na różnych płaszczyznach. Mamy Ukraińską Radę Kościołów, gdzie pracujemy razem. Dyskutujemy sprawy, które dotyczą nas wszystkich, i razem podpisujemy oświadczenia. To „razem” jest bardzo ważne. Chociaż są wielkie różnice, jest także współpraca na polu edukacji, oświaty, w dziedzinie socjalnej. Kontakty na poziomie formalnym praktycznie nie istnieją, ale istnieją na innych szczeblach.
Jak to się będzie dalej rozwijać? Zobaczymy. Zdaje mi się, że coś się zmienia na Ukrainie i w ogóle we wschodniej Europie. Mamy nadzieję, że będą takie zmiany, które umożliwią łatwiejsze kontakty. Trudno powiedzieć, jak to będzie, ale na podstawie tego ekumenizmu, że tak powiem, praktycznego, na poziomie codziennego życia i wszystkiego, co nas w codziennym życiu łączy, mamy nadzieję, że trudności, nawet geopolityczne, nie będą aż tak przeszkadzać, by nie można było dojść do normalnych stosunków. Chcemy być dobrymi sąsiadami. Nie chcemy budować murów, by unikać wzajemnych kontaktów. Chcemy być dobrymi sąsiadami, ale wzajemnie respektując prawa każdego, także prawo do życia własnym życiem i do rozwiązywania trudności na swój sposób. Gdybyśmy do tego doszli, to myślę, że sytuacja byłaby dużo, dużo lepsza. Musimy wziąć pod uwagę i to, że na terenie Ukrainy wierni prawosławni, którzy administracyjnie należą do patriarchatu moskiewskiego, są także członkami tej samej kijowskiej Cerkwi, która kiedyś była jedna, i mamy nadzieję, że znowu będzie jedna. Chcemy być także w kontakcie. Tak jak chcemy być w kontakcie ze Stolicą Apostolską w Rzymie, chcemy być w kontakcie także z Konstantynopolem, z patriarchatem w Moskwie, naturalnie na różnych płaszczyznach, ale w kontakcie. Nie chcemy być od nikogo oddzieleni. Chcielibyśmy, żeby w jakiś sposób Ukraina była takim przykładem, jak można współżyć między sobą i z istniejącymi dzisiaj centrami chrześcijaństwa. W nadziei, że krok za krokiem wszyscy znajdziemy sposób, by dojść do wspólnoty.
«« | « |
1
| » | »»