Na 18 lutego br. został wyznaczony termin rozpoczęcia Kapituły Generalnej Paulinów. Wydarzenie to zbiega się w czasie z uroczystymi obchodami 700-lecia oficjalnego zatwierdzenia zakonu przez Stolicę Apostolską - przypomina Nasz Dziennik.
Budzi zdumienie i graniczy z cudem to, że podczas srogiego pożaru w kościele, niszczącego święte wizerunki, święta kaplica Cudownej Dziewicy nie doznała najmniejszego uszczerbku (...). Stopiona została jedynie blacha pokrywająca dach. Bez wątpienia ustrzegła to miejsce od żaru ognia nasza Najświętsza Opiekunka (...). Jej cudownej łasce przypisywano także i to, że nikt z ludzi osłaniających dach, by ogień nie mógł się szerzyć, nikt z otoczonych przez płomienie, skaczących ze szczytu na ziemię nie doznał uszkodzenia, nie został tknięty przez ogień. W dodatku ojciec Wiktoryn Złochowski, starzec, pozostawał w swej celi przez cały czas pożaru, odpierając wodą ogień wciskający się przez drzwi" ("Roczniki paulińskie", t. 2, oprac. M. Benger, tłum. P. Kosiak, Częstochowa - Jasna Góra 1997, s. 207-208). By nie uronić nic z tej historii, kronikarz przekazał garść informacji o tym, co działo się później. Od razu znaleźli się możni ofiarodawcy, dzięki którym już 1 listopada tego roku, a więc po niespełna czterech miesiącach, Jasna Góra zgromadziła prawie 100 tys. pielgrzymów, którzy przybyli, by świętować uroczyste wniesienie Cudownego Obrazu do pięknie odnowionej kaplicy. Wśród pątników był również Leon Ogiński, miecznik Wielkiego Księstwa Litewskiego. Został kiedyś ugodzony pięcioma kulami przez zamachowców. Miał jednak na swej piersi miedzianą tarczę z wizerunkiem Pani Jasnogórskiej. Dzięki tej właśnie osłonie został cudownie ocalony. Na wizerunku były wszakże widoczne ślady od kul. Dlatego z wdzięczności za tę łaskę Ogiński przybył na Jasną Górę (por. jw., s. 210). Oto fragment duchowej spuścizny św. Pawła z Teb naznaczonej przypomnianym przez Sługę Bożego Jana Pawła II charyzmatem jasnogórskim! Niepodobna, aby w Roku Paulińskim nie spojrzeć na tę przebogatą i przedziwną zarazem tradycję. Wydaje się, iż ewangelizacja w duchu owej tradycji może stać się jakby ratunkiem na obecne czasy. Dziś mamy wszakże do czynienia z przestraszonym chrześcijaństwem. Jak słusznie zauważył André Frossard, chrześcijaństwo zdaje się umierać ze strachu przed światem. Wielcy medialni kreatorzy rzeczywistości wmawiają nam, że takim właśnie przelęknionym, kapitulanckim chrześcijaństwem powinniśmy się zadowolić. Mamy to uczynić w imię tolerancji i otwartości, czy w ogóle w imię europejskich wartości podstawowych.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.