Są to bardzo wyraźne działania, powiedziałbym nie tylko przeciwko życiu, ale przeciwko nauce Chrystusa i Dekalogowi - mówi o. Tadeusz Rydzyk w rozmowie z Naszym Dziennikiem komentując wezwanie Rady Europy, by Polska zalegalizowała aborcję na życzenie.
- Rada Europy wzywa Polskę do legalizacji aborcji na życzenie... - Na to nie można się zgodzić. Są to bardzo wyraźne działania, powiedziałbym nie tylko przeciwko życiu, ale przeciwko nauce Chrystusa i Dekalogowi. Właściwie oznacza to podcinanie fundamentów. Jakie będą później rezultaty - to już widzimy. Wezwanie RE jest automatycznym działaniem przeciwko rodzinie, narodom oraz generalnie człowiekowi i jego przyszłości. Po prostu się w "głowie nie mieści", żeby w XXI wieku, po tym wszystkim, co nie tylko przeżyła ludzkość, ale i po tym, co twierdzi nauka, takie decyzje miały miejsce. Innymi słowy, to działanie wbrew logice i nauce. Moim zdaniem, w ten sposób Europa działa przeciwko samej sobie, wchodzi w jakiś ślepy zaułek. - Paradoksalne jest to, że Rada Europy została powołana w celu ochrony praw człowieka. - O to chodzi, ale proszę zobaczyć, jakie to jest orwellowskie. To jest tak, jak u Orwella, gdzie miłość jest właściwie nienawiścią: mówi się pokój - a chodzi o wojnę, mówi się wolność - a to oznacza właściwie zniewolenie itd. Mamy tu więc powołanie do poszanowania praw człowieka, które jednocześnie zabiera wspomniane prawa osobie ludzkiej - przede wszystkim prawo do życia. Dla mnie jest to po prostu szatańskie. Ale zaznaczmy, że jest to rezultat odejścia od Boga. Gdy najpierw bowiem zanegujemy istnienie Boga, wtedy otrzymamy takie konsekwencje. Bo jeśli zaneguje się Boga, to później neguje się człowieka. - Doktor Urszula Krupa, poseł do Parlamentu Europejskiego, uważa, że RE będzie wywierać na nas naciski i nie pomogą nam tu zabezpieczenia przed Kartą Praw Podstawowych... - Przede wszystkim już widać te naciski od samego początku. Można by powiedzieć, że jest to cały czas konsekwencja tej pokrętności. Tylko cały świadomy i prawy Naród może uratować samego siebie. - Ostatnio Ojciec Dyrektor w jednej stacji radiowej został skrytykowany za mieszanie się do polityki w związku z ewentualną ratyfikacją przez Polskę traktatu lizbońskiego... - Ja podporządkuję się temu, co Naród wybierze. Ale jeżeli już mam się wypowiedzieć w związku z tym traktatem, to jedno bardzo mnie niepokoi. Mianowicie, że usta wielu decydentów są pełne pięknych słów na ten temat, także w Polsce. Mamy pełno obietnic, wydaje się, że "sam miód płynie", a tu z drugiej strony, robi się coś zupełnie innego. Mamy sytuację podobną jak w przypadku Rady Europy - ten sam mechanizm działania. Jeżeli już mam się odnieść do krytyki mojej osoby, to mnie chodzi tylko o jedno przez cały czas. Mianowicie, powiedział kiedyś wybitny polski polityk, chłopski premier, Wincenty Witos, że "Polski nie uratuje nawet geniusz, tylko cały świadomy i prawy, o prawych sumieniach, Naród". I tu obawiam się właśnie odbierania człowiekowi świadomości. Widzę jedno, mówi się o traktacie, ale trzeba wiedzieć, co to jest naprawdę. A tego właśnie brakuje. Nie istnieje w ogóle informacja na temat tego, czym traktat jest. Może on jest dobry - wtedy będziemy się cieszyć, ale chcemy to wiedzieć i poznać prawdę. Może jest zły - a wtedy też będziemy się zastanawiać, czy ten traktat przyjąć. Mam więc poważne zastrzeżenia do tego, co się obecnie dzieje w Polsce, o odbieranie Polakom świadomej reakcji. Po prostu odbierają nam świadomość - a nikt o tym nie mówi. Proszę zobaczyć, że pomijają ten temat media publiczne, a o prywatnych już szkoda nawet wspominać. Jest tylko jedno: "hurra", tak jakbym to słyszał kiedyś, w czasie dominacji Związku Sowieckiego, także u nas, w Polsce. Mieliśmy wtedy jeden wielki aplauz i propagandę, aby kochać Kraj Rad i żeby w jego objęcia wszyscy się rzucali dobrowolnie. Teraz również mamy ten problem. Wszyscy mówią: "hurra", co mi przypomina tamte czasy, tę samą propagandę, przy braku dyskusji na temat znajomości traktatu, tego, czym on jest i kto go zna? Dochodzi do paradoksalnej sytuacji, gdzie premier nie przeczytał traktatu, i go nie zna, podobnie zresztą jak posłowie, a także zwykli ludzie. I właśnie o to mam wielki żal. Nawołuję do tego, byśmy byli świadomi, przecież nawet, gdy przyjmuję grzech lub dobro - musi to być świadoma i dobrowolna decyzja. Jesteśmy traktowani jak masa idiotów - a Polacy nimi nie są. Polacy są mądrzy i chodzi o to, żeby tak ich traktować. A rządzący powinni być dla Narodu jak dobry ojciec i matka. rozmawiał Jacek Dytkowski
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.