Korea Płn. bezlitośnie testuje broń na rodzinach - podaje za raportem Instytutu US-Korea "Daily Telegraph".
Drastyczne doniesienia z Korei Płn. dostarczyli organizacji dwaj byli więźniowie koreańskiego obozu koncentracyjnego i strażnicy, którym udało się uciec z totalitarnego państwa.
Jeden z nich opisuje ze szczegółami na czym polegają eksperymenty w obozach: więźniowie są umieszczani w szklanych pomieszczeniach, w które następnie wpuszczany jest trujący gaz.
- Zazwyczaj w komorze trzymają razem całą rodzinę, a poszczególnych jej członków rozstawiają po kątach. Naukowcy natomiast obserwują zachowanie ludzi z góry, przez przezrocze - mówi Kwon Kyok, mężczyzna ukryty pod pseudonimem, którego wypowiedź cytuje raport. - Widziałem całe rodziny duszące się pod szklanymi kopułami. Umierali wszyscy: ojcowie, matki, synowie i córki. Zrozpaczeni rodzice do ostatniej chwili próbowali ocalić swoje dzieci, robiąc im sztuczne oddychanie. Niezwykle silnie uderzyła mnie intensywność uczuć, okazywanych nawet tutaj, w piekle zgotowanym na ziemi - dodaje.
Eksperymenty są przeprowadzane m.in. na wysepce u zachodnich wybrzeży Półwyspu Koreańskiego.
Zaznania zrelacjonowane w raporcie są zgodne z ustaleniami opublikowanego w czerwcu raportu Seulskiej Organizacji Praw Człowieka.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.