Korczak a dialog chrześcijańsko-żydowski

Wśród Żydów, którzy w latach drugiej wojny światowej padli ofiarą zagłady, wielkie znaczenie zarówno dla relacji chrześcijańsko-żydowskich, jak i polsko-żydowskich, do dziś zachowuje Janusz Korczak.

„Nie niosę Ci modłów długich, o Boże. Nie ślę westchnień licznych... Nie biję niskich pokłonów, nie składam ofiary bogatej ku czci Twej i chwale. Nie pragnę wkraść się w Twą możną łaskę, nie zabiegam o dostojne dary. Myśli moje nie mają skrzydeł, które by pieśń niosły w niebiosa. Wyrazy moje nie mają barwy ani woni, ani kwiatów. Znużony jestem i senny. Wzrok mój przyćmiony, grzbiet pochylony pod ciężarem wielkim obowiązku. A jednak prośbę serdeczną zaniosę, o Boże. A jednak klejnot posiadam, którego nie chcę powierzyć bratu-człowiekowi. Obawiam się, że człowiek nie zrozumie, nie odczuje, zlekceważy, wyśmieje. Jeżeli jestem szarą pokorą wobec Ciebie, Panie, to w prośbie mej staję przed Tobą – jako płomienne żądanie. Jeśli szepcę cicho, to prośbę tę wygłaszam głosem nieugiętej woli Wzrokiem nakazu strzelam ponad chmury. Wyprostowany żądam, bo już nie dla siebie. Daj dzieciom dobrą dolę, daj wysiłkom ich pomoc, ich trudom błogosławieństwo. Nie najłatwiejszą prowadź ich drogą, ale najpiękniejszą. A jako prośby mej zadatek przyjm jedyny mój klejnot: smutek. Smutek i pracę”. Do wychowanków pisał w 1919 r.: „Nic wam nie dajemy. Nie dajemy Boga, bo Go sami odszukać musicie we własnej duszy, w samotnym wysiłku. Nie dajemy Ojczyzny, bo ją odnaleźć musicie własną pracą serca i myśli. Nie dajemy miłości człowieka, bo nie ma miłości bez przebaczenia, a przebaczać – to mozół, to trud, który każdy sam musi podjąć. Dajemy wam jedno: tęsknotę za lepszym życiem, którego nie ma, ale kiedyś będzie, za życiem prawdy i sprawiedliwości. Może ta tęsknota zaprowadzi was do Boga, Ojczyzny i Miłości”. Korczak był rzecznikiem współpracy Żydów z Polakami. W 1910 r. pisał: „Jesteśmy braćmi jednej ziemi. Wieki wspólnej doli i niedoli – długa wspólna droga – jedno słońce nam przyświeca. My wasze rany, wy nasze rany opatrujecie – a że mamy wady, wychowujemy się razem. -ski i -berg, -icz i -sohn – społem, dziś na Solec [gdzie polska biedota], jutro na Nalewki [gdzie biedota żydowska]. Rozpalmy wspólne ognisko, otwórzmy przy jego świetle dusze nasze; co złe w ogień, co dobre, cenne, dostojne – do wspólnej skarbnicy. Jako Żyd-Polak najbliżej jestem własnym sercem tego właśnie głosu”. Wyrażał się z uznaniem o Chrystusie i Jego nauce o miłości bliźniego. Duchowość Korczaka kształtowała się w spotkaniu z polską kulturą chrześcijańską. Gdy w zaborze pruskim germanizatorzy zabraniali dzieciom modlić się w ojczystym języku, pisał w 1907 r. w „Przeglądzie Społecznym”: „Dzieciom skradziono ich modry polski paciorek – błękitną modlitwę, która ich własna, a polska, z warg matki w zaraniu życia wyssana – płynąć miała do nieba. Krzywda im się dzieje. Znaleziono [takich], którzy z dusz dziecięcych wypędzić pragną szatana polskości”. Jerzy Zawieyski wspomina: „Raz zaciągnął mnie Korczak do oświetlonego kościoła na Krakowskim Przedmieściu już o zmierzchu. Trzymając mnie pod ramię powiedział po prostu: Wejdźmy. I weszliśmy. Korczak uklęknął, gdy ja stałem, i ze złożonymi rękami modlił się dłuższą chwilę. To był święty, duchowy brat św. Franciszka, zawsze samotny, ubogi, bo to, co mógł mieć, dawał dzieciom i na dzieci. Kochał sieroty, którym zastępował ojca i matkę”. Pedagog modlił się na koloniach letnich dla polskich dzieci, klękając z nimi i śpiewając swą ulubioną pieśń „Kiedy ranne wstają zorze”, o której pisał w 1900 r.: „Pod wpływem tej melodii ugiąłem kolana, sam nuciłem cicho i płakałem”. W domu dla sierot polskich Korczak musiał się o modlitwę spierać ze swą najbliższą tam współpracowniczką, Maryną Rogowską-Falską, osobą ideową i oddaną dzieciom, ale przekonaną ateistką, która nawet nie wzięła udziału w pogrzebie męża, bo wbrew jej woli miał charakter religijny, z przemowami księdza i rabina. Z jej antyreligijnym nastawieniem Korczak nie mógł się pogodzić, uważając, że nie da się tłumaczyć dzieciom tajemnic życia, narodzin i śmierci bez odniesienia do Boga. Gdy w Kijowie, gdzie podczas pierwszej wojny światowej rozpoczęli współpracę, sprzeciwiała się wspólnemu odmawianiu z wychowankami wieczornej modlitwy, miał powiedzieć: „Co pani da dzieciom w zamian za to?”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 31 1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
1 2 3 4 5 6 7
32°C Czwartek
wieczór
27°C Piątek
noc
22°C Piątek
rano
30°C Piątek
dzień
wiecej »