Cichym ludobójstwem, które dokonuje się na oczach wszystkich, nazywają kongijscy biskupi to, co dzieje się na wschodnim pograniczu ich kraju. - donosi Radio Watykańskie.
Bezcelowe masakry, świadoma eksterminacja młodych, systematyczne gwałty traktowane jako jedno z narzędzi walki – tak sytuację w regionie Nord Kivu opisuje wydana dziś deklaracja Rady Stałej Episkopatu. Podkreśla się w niej, że świadkami wszystkich tych zbrodni są ci, którym zlecono zachowanie pokoju i ochronę ludności cywilnej. Nasze władze – piszą biskupi – nie są w stanie sprostać ogromowi problemu a cała klasa polityczna wykazała się kompletnym brakiem odpowiedzialności. Episkopat potępia też opieszałość, z jaką do problemów Konga podchodzi wspólnota międzynarodowa. Zdaniem biskupów na wszystkich dotychczasowych konferencjach pokojowych nie mówiło się o tym, co stanowi prawdziwe podłoże konfliktu, a mianowicie bogactwach naturalnych kraju. „Odnosi się wrażenie, że mamy tu do czynienia z wielkim i nieujawnionym spiskiem” – czytamy w deklaracji. W związku z tym episkopat apeluje do wszystkich Kongijczyków, aby w żadnym wypadku nie zgodzili się na bałkanizację Konga i nie podpisywali niczego, co kwestionowałoby integralność granic. Biskupi ubolewają, że wszyscy, zarówno rząd, jak i wspólnota międzynarodowa, zignorowali ostrzeżenia, które episkopat kierował do świata przed miesiącem.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.