W Polsce giną prawdopodobnie tysiące embrionów ludzkich. Jak najszybciej należy temu położyć kres - mówi KAI abp Henryk Hoser, stojący na czele Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski do spraw Bioetycznych.
Chodzi o obronę płciowości, która w formie aktu najbardziej intymnego miłości małżonków, kobiety i mężczyzny, umożliwia powstanie nowego życia. „Akt małżeński” ma dwojaki charakter: przekazywania nowego życia i budowania miłości. Rozerwanie tych sfer jest bardzo niebezpieczne. Dlaczego? - Miłość pełna jest duchową i zmysłową zarazem. Jest ona formą najgłębszej przyjaźni między osobami a nie tylko jakimś „naskórkowym” kontaktem. Ma być to miłość wierna i wyłączna, płodna, a nie sterylna. Te wszystkie elementy wyraża akt miłości małżeńskiej. Ma on charakter komunikacji i symbolu. Komunikuje dwie najważniejsze sprawy: miłość i przekazywanie życia. Jest symbolem jedności dwóch osób, które stają się wspólnotą osobową. To co przezywamy duchowo, odbija się w naszym ciele i odwrotnie. Ten wymiar bardzo silnie wyrażał Jan Paweł II, poczynając od przełomowych katechez: „Mężczyzną i niewiastą stworzył ich”. Stanowiły one „przewrót kopernikański” w nauczaniu Kościoła o miłości i płciowości. Zakończyły – mam nadzieję raz na zawsze - istnienie w katolicyzmie odprysków manicheizmu, co bardzo silnie przez wieki dotykało miłości i seksu, niepotrzebnie rozdzielając je. Manicheizm miał nobliwą twarz w postaci platonizmu. Nauczanie Jana Pawła II pomaga nam znacznie lepiej zrozumieć tę fundamentalną jedność cielesności i duchowości. Zresztą wynika ona z samej istoty tajemnicy Wcielenia. Dlatego więc dziś z Kościół z takim zaangażowaniem broni godności aktu miłości małżeńskiej. Broni przed banalizacją i instrumentalizacją. Stąd więc sprzeciw wobec zapłodnienia pozaustrojowego. Co należy radzić parom bezpłodnym, których ilość w lawinowy sposób wzrasta, gdyż jest to choroba cywilizacyjna? - Wzrost niepłodności następuje przede wszystkim w krajach technicznie rozwiniętych i przeżywających te mutacje kulturowe, o których już mówiliśmy. Przyczyny narastającej niepłodności są dobrze znane. Najpoważniejszą z nich są zachowania w zakresie płciowości ludzkiej, jakie są dziś promowane w postaci niezobowiązującego i nieodpowiedzialnego „uprawiania seksu” A są to: wczesne podejmowanie życia seksualnego i częste zmiany partnerów. Zwiększają one zagrożenie po pierwsze epidemiologiczne, możliwość nabycia chorób przenoszonych drogą płciową. Do tego dochodzi trwające przez lata niszczenie płodności poprzez antykoncepcję systemową: hormonalną bądź śródmaciczną. Jeszcze inną przyczyną problemów związanych z płodnością jest późne podejmowanie decyzji o poczęciu dziecka. Coraz częściej zapada ona po trzydziestce, kiedy kobieta jest już mniej płodna. W związku z tym pierwszą rzeczą winno być zapobieganie niepłodności poprzez zmniejszenie tego ryzyka, wynikającego z zachowań, o których mówiłem. Drugą sprawą jest samo leczenie niepłodności. Jest ona najczęściej objawem całego szeregu patologii, znajdujących się w organizmie kobiety czy mężczyzny. Trzeba zidentyfikować co jest przyczyną w konkretnym przypadku, i zastosować odpowiednie leczenie. Skuteczność takiego leczenia obecnie jest o wiele większa niż reprodukcja ina vitro. Na dodatek nie rodzi to żadnych kłopotów natury etycznej i nie ma skutków ubocznych. Jestem więc za tym, aby w Polsce stworzyć narodowy program zapobiegania i leczenia niepłodności. Zamiast inwestować ogromne pieniądze w ryzykowne techniki w rodzaju in vitro, lepiej przeznaczyć je na leczenie zdrowia osób mających kłopoty z płodnością. Spowoduje to, że wiele małżeństw, które były niepłodne, staną się płodne i będą mogły cieszyć się dziećmi. Przejdźmy do spraw diecezji warszawsko-praskiej, której Ksiądz Arcybiskup jest pasterzem. Podczas ingresu mówił Ksiądz Arcybiskup, że „niektórym Kościół wydaje się prorokiem nieszczęścia”. W jaki sposób Kościół winien przekazywać Ewangelię dzisiejszemu człowiekowi, tkwiącemu „po uszy” w tej kulturze, jaka go otacza? - Pojęcie „prorok nieszczęścia” pochodzi ze Starego Testamentu, kiedy perspektywy zbawienia, takiej jaką dziś mamy, nie było. To zasadnicza różnica między Starym, a Nowym Przymierzem.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.