Muszę się przyznać. Popsułem dzieciakom w mojej parafii święta. Już w poprzedzającą je niedzielę.
Drugi dzień Świąt. Choć poprawnie powinniśmy mówić: drugi dzień Oktawy Narodzenia Pańskiego. Dojadamy resztki potraw. Karp odgrzewany zapewne nie smakuje jak w wigilię. Zgodnie ze starą zasadą: ryba wtedy jest smaczna gdy gość czeka na rybę, a nie ryba na gościa. Ale też jest inne powiedzenie: lepiej odchorować niż ma się zmarnować. Chlipiąc wczorajszy rosół, może zamieniony na pomidorową (na Kujawach ogrzewana czernina – podobno najlepsza właśnie w drugim dniu świąt), pesymiści kręcą nosem. Święta, święta i po świętach.
W takich klimatach nie da się być poważnym i zajmować się trudnymi i ciężkimi tematami. Przecież nie można psuć magii czasu.
Na szczęście przede mną zrobił to Franciszek podczas watykańskiej pasterki. Przywołajmy fragment homilii. „Patrząc na to, jak często urządzamy się na tym świecie, dostosowując się do jego mentalności, dobry kapłan-pisarz tak modlił się na Boże Narodzenie: „Panie, proszę Cię o trochę udręki, trochę niepokoju, trochę wyrzutów sumienia. W Boże Narodzenie chciałbym być nieusatysfakcjonowany. Zadowolony, ale też nieusatysfakcjonowany. Zadowolony z powodu tego, co Ty czynisz, nieusatysfakcjonowany z powodu braku moich odpowiedzi. Panie, zabierz nam, proszę, nasz fałszywy spokój i włóż trochę cierni do naszego wiecznie przepełnionego « żłobu». Umieść w duszy pragnienie czegoś innego” (A. Pronzato, La novena di Natale)”.
Ucieszyłem się cytatem. Przywołał jeden z innych esejów (felietonów?) tego znanego księdza-pisarza, w którym walczył o przywrócenie świętom ich chrześcijańskiego charakteru. Obiektem ironii była ówczesna włoska moda dekorowania żłóbka wyrobami à la papier-mâché, mającymi uczynić go bardziej wiarygodnym. Zapewne – pomyślałem – dziś byłby z swojej publicystyce jeszcze bardziej radykalny.
Więc muszę się przyznać. Popsułem dzieciakom w mojej parafii święta. Już w poprzedzającą je niedzielę. A to za sprawą zachęty, by czas wigilii wykorzystać na opowiedzenie prawdziwej historii świętego Mikołaja. Posłużyłem się między innymi fragmentami kapitalnej o nim opowieści, autorstwa Zofii Kossak-Szczuckiej, z „Szaleńców Bożych”, a zakończyłem opisem Bazyliki Świętego Mikołaja w Bari. Po Mszy jeden z najstarszych ministrantów zauważył: rodzice księdza rozszarpią; uśmiercił ksiądz Mikołaja. Cóż – odpowiedziałem – lepszy martwy i prawdziwy, niż żywy i fałszywy.
W psuciu Świąt dobre były nasze stare zwyczaje. Pamiętam Świętego Szczepana w mojej pierwszej parafii. Wielkopolska. Chocz. Przepiękna barokowa kolegiata z unikalną wręcz barokową sztukaterią. Gdy wychodziłem z tacą siostra dziwnie i tajemniczo uśmiechała się pod nosem. Po paru minutach wiedziałem. A właściwie poczułem. Z ławek garściami rzucano w wikarego owsem. Na pamiątkę kamienowania Szczepana. O gorliwe pielęgnowanie tej lokalnej tradycji podejrzewam zamieszkujące sąsiedni klasztor (już ich tam nie ma) Siostry Pasterki. Przez dwa zimowe miesiące miały czym karmić hodowane w przydomowym gospodarstwie kaczki.
Świąteczne klimaty psuje zresztą sama liturgia, zestawiając obok siebie narodziny Boga dla człowieka i człowieka dla Boga. Ze swoimi tekstami chętnie wykorzystywanymi do podnoszenia larum (pamiętacie warczenie bębna w kolegiacie stanisławowskiej i księdza Kamińskiego z podniesionymi rękami wołającego: „Dla Boga, panie Wołodyjowski! Larum grają!?) jak to Kościół w Polsce jest prześladowany…
Hm…, co powiedzieć – zastanawiam się cichcem – o Kościele w Nigerii, Pakistanie i tylu innych miejscach na świecie, gdzie niemalże każdej godziny ktoś oddaje życie za wiarę. Dyskusje, czasem ostre; przepychanki, nie zawsze miłe; czy nawet złośliwości, to jeszcze nie prześladowanie. Jeśli już to wyzwanie każące podjąć refleksję nad sposobami głoszenia Ewangelii i budowania naszych wspólnot parafialnych w nowych czasach, w nowej rzeczywistości. Jak – cytując po raz drugi homilię Franciszka – odnaleźć nadzieję, „aby potem ponieść ją bez zwłoki, jako pielgrzymi światła w ciemności świata”.
Ale to temat na czas gdy przetrawimy rosołki, kaczki, serniki i inne świąteczne specjały. Zdrowego trawienia życzę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.