Korea Płn.: „Myślę, że Bóg mi pomagał" - relacja jedynego znanego uciekiniera z gułagu

Komentarzy: 3

KAI/sx

publikacja 28.12.2008 20:56

Światowe media informują o udanej ucieczce przez granice Korei Północnej Shin Dong-hyuka. Jest on jednym z ponad 14 tys. (14431) osób, którym się to udało, a pierwszym znanym uciekinierem z gułagu. Jego zdaniem mogło się to udać jedynie dzięki Bożej pomocy.

Opowieść liczącego obecnie 36 lat Shina rozpoczyna się od gułagu nr 14 w Kaechon, 90 km na północ od stolicy Phenianu, gdzie urodził się jako dziecko „wrogów ludu”. W 1996 r. musiał przyglądać się egzekucji swojej matki, a także torturom i rozstrzelaniu jedynego starszego brata. Była to kara za jak to określono „współpracę dwóch jego wujów podczas wojny z Koreą Południową”. Zaznacza, że winą jego ojca było to, że dwóch jego braci zaliczono do „zdrajców ojczyzny”. Z kolei winą Shina było pochodzenie. „W trakcie tych wydarzeń po raz pierwszy doszło do mnie, że urodziłem się i żyję w gułagu” – dodał uciekinier. Według jego relacji gułag nr 14 jest ogrodzony drutami pod napięciem elektrycznym. Więźniowie pracują tam w kopalniach, a także przy barwieniu skóry i produkcji wieprzowiny, aż do śmierci lub egzekucji. Natomiast w gułagu nr 15 , do którego przeniesiono go później zdarzały się wypadki zwolnienia więźniów, jeśli uznano ich za w pełni „zrewolucjonizowanych” zwolenników reżimu. - Traktowano nas jak „zmarłych" i nigdy nie pokazywano wizerunku „Drogiego Przywodcy” - Kim Jong Ila. Nie miałem pojęcia o jego istnieniu, choć fotografie przywódcy są wywieszone w nawet najbardziej odludnych miejscach w kraju”- zeznaje Shin. 2 stycznia 2005 r. po przeniesieniu do gułagu 15, w którym obowiązywały mniej rygorystyczne przepisy udało mu się uciec z pewnym starszym więźniem, który wcześniej widział świat poza gułagiem. Podczas zbierania drewna w odległym zakątku w górach, obaj rzucili się na instalację elektryczną. Towarzysz Shina niestety zaplątał się w nią i zginął. On sam przeszedł po jego ciele i wydostał się na wolność. Uciekając wpadł do jakiegoś domu, skąd ukradł ubranie i ryż. Następnie udało mu się przejść przez zieloną granicę do Chin. Przekraczając lodowatą rzekę Tumen przekupił strażników papierosami. W końcu dotarł do Korei Południowej jako jeden z tysięcy uciekinierów z Północy. Przez pewien okres leczył się w szpitalu. Na swoim ciele nadal nosi ślady tortur. Shin Dong-hyuka opisał swoje życie w książce „Ucieczka do świata zewnętrznego”. Opisuje w niej straszliwe sceny, jakich był świadkiem w północnokoreńskich gułagach, m.in. gwałt na jego kuzynie dokonywany przez strażników więziennych oraz pobicie na śmierć dziewczyny u której znaleziono w kieszeni pięć ziaren ryżu. Autor mieszka obecnie w Seulu, utrzymując się ze stypendium dla uciekinierów (miesięcznie 800 dolarów) oraz z honorariów za spotkania autorskie. Uważa że w Korei Południowej jedynie 0,001 proc.ludzi wie, co naprawdę dzieje się za ich 38 równoleżnikiem. W minionym roku, gdy wybierano obecnego prezydenta Lee Myung-bak tylko 3 proc. wyborców uznało relacje z Północą za najważniejszy problem swej ojczyzny. „Korea Południowa jeszcze stosunkowo niedawno sama miała poważne problemy z przestrzeganiem praw człowieka. Teraz o tym wszystkim zapomniano ze względu na szybki wzrost gospodarczy - uważa Shin. Kim Jong Ila uważa on za „gangstera”. Rozwiązanie problemów swej ojczyzny nie postrzega on w zabiciu komunistycznego dyktatora: „gdybyśmy tego dokonali stalibyśmy się takimi samymi jak on”- tłumaczy uciekinier z gułagu . Zdaniem przewodniczącego Demokratycznej Ligi Przeciw Gułagom w Korei Polnocnej, Kima Tae–jina ponieważ Shin jest jak dotąd jedynym znanym uciekinierem z gulagu trudno potwierdzić autentyczność jego wypowiedzi. Istnieją jednak satelitarne zdjęcia gułagów, o których opowiada Shin. Według rządu USA i organizacji humanitarnych, w północnokoreańskich gułagach przebywa od 150 tys. do 200 tys. więźniów. Komunistyczny rząd tego kraju zaprzecza, jakoby na istniały tam gułagi.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona