Tajlandcy zwierzchnicy Kościoła katolickiego i wspólnot protestanckich uważają, że chrześcijanie w Tajlandii winni zachować neutralność względem konfliktu politycznego, który w ciągu zaledwie kilku lat doprowadził ich kraj do ruiny - donosi Radio Watykańskie.
W ich przekonaniu zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy obalonego premiera Thaksina uciekają się do środków, które chrześcijaństwu są obce. Zdaniem kard. Michaela Michai Kitbunchu, metropolity Bangkoku, katolicy nie mogą przykładać ręki do pogłębiającej się w kraju anarchii. W obecnej sytuacji zadaniem mniejszości chrześcijańskiej w Tajlandii jest więc modlitwa o pojednanie zwaśnionych polityków i popierających ich grup społecznych. Z kolei pastor Virat Koydul, zwierzchnik unii tajskich protestantów, uważa, że chrześcijanie powinni unikać sądów o charakterze politycznym i ograniczyć się do przypominania podstawowych zasad życia społecznego. Tylko w ten sposób mogą pomóc swym rodakom w przezwyciężaniu obecnego kryzysu – twierdzi pastor Koydu. Od 2005 r. Tajlandia stopniowo pogrąża się w coraz większym politycznym chaosie. Jej mieszkańców dzieli postawa względem byłego premiera Thaksina Shinawatra, głównego architekta tamtejszego cudu gospodarczego, posądzanego jednak o poważne przestępstwa korupcyjne.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.