Szybkie i odważne decyzje papieża były konieczne - pisze w dzienniku „Polska" Tomasz Terlikowski.
Publicysta tłumaczy, że dla kolejnych pokoleń kapłanów Bractwa "walka z papiestwem (realnym, nie wymarzonym) stawała się jedną z najważniejszych misji, a obrona jednej katolickiej tradycji ustępowała przed tworzeniem teologii usprawiedliwiających realną schizmę". Za kilka czy kilkanaście lat jedność mogłaby nie być już możliwa, a Bractwo stałoby się – według Terlikowskiego – „nowym wyznaniem z tendencjami do sekciarskiego zamknięcia”. Kolejny ruch należy jednak – według publicysty – do biskupów i członków Bractwa. Muszą oni zaakceptować decyzje ostatniego soboru (z możliwością do innej niż powszechnie uznawana, aczkolwiek w granicach doktryny, interpretacji soborowych dokumentów), zgodzić się na pełne zwierzchnictwo papieża i przyjąć, że ich wizja katolicyzmu stanie się jedną z możliwych w Kościele. „Papieska decyzja pokazuje, co oznacza realna i prawdziwa katolickość” – podsumowuje Terlikowski. – Dopuszcza ona odmienne interpretacje, różnice w odczytywaniu dokumentów, a także rozmaitość rytów liturgicznych.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.