Uprowadzony w Nigerii ksiądz Pius Kii odzyskał wolność. Porywacze uwolnili go po trzech dniach bez uzyskania okupu - donosi Radio Watykańskie.
Katolicki kapłan został porwany 25 stycznia, gdy wychodził z kościoła w uważanym za stolicę nigeryjskiego przemysłu naftowego mieście Port Harcourt. Zażądano za niego okupu równowartości 125 tys. euro. Zdecydowanie przeciwstawił się temu miejscowy biskup Alexius Obabu Makowi. W komunikacie prasowym oświadczył on, że diecezja Port Hartcourt nie jest organizacją polityczną ani gospodarczą. Jest jednostką czysto religijną i nie może zapłacić żadnej formy okupu osobie czy grupie, która dopuszcza się porwań. Równocześnie zaapelował o uwolnienie księdza Kii, a wiernym polecił się o to modlić. Duchowny został wypuszczony po trzech dniach. „Dziękując porywaczom za usłuchanie głosu rozsądku – napisali nigeryjscy biskupi po uwolnieniu księdza – chcemy podtrzymać nasze stanowisko. Uważamy porwania za przejaw okrucieństwa, a nie za dobry sposób na stawianie czoła niesprawiedliwościom gospodarczym i społecznym”. W delcie rzeki Niger dochodzi do częstych porwań dla okupu. Uzbrojeni bojownicy mówią, że występują w imieniu lokalnej ludności. Dla zysku napadają też na instalacje naftowe i statki. Nigeryjscy biskupi zaapelowali do ludzi trudniących się tym procederem do zmiany sposobu myślenia. Zwrócili się również do władz kraju o przeciwdziałanie temu zjawisku, zanim jego konsekwencje okażą się jeszcze bardziej żałosne. Agencje prasowe donoszą tymczasem, że 29 stycznia porwano tam idącego do szkoły 6-letniego chłopca. Towarzyszącą mu 13-letnią siostrę tak pobito, że – jak podaje agencja Fides – zmarła w wyniku obrażeń.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.