W wypadku śmigłowca, który leciał na ratunek ofiarom karambolu na autostradzie A4 zginęły dwie osoby: pilot i jeden z członków załogi. Ciężko ranny lekarz został przewieziony do wrocławskiego szpitala.
Śmigłowiec rozbił się dzisiaj w sadzie jednego z gospodarstw w Jarostowie na Dolnym Śląsku. Przyczyną tragedii mogła być gęsta mgła, podaje "Dziennik". Maszyna to MI-2, przestarzała radziecka konstrukcja, będąca na wyposażeniu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Śmigłowce te nie powinny latać przy złej pogodzie lub w trudnym terenie, ani nie są przeznaczone do wykonywania lotów nocnych, informuje "Gazeta". Lekarz, który przeżył katastrofę znajduje się w stanie bardzo ciężkim: ma uraz głowy, klatki piersiowej oraz złamania nóg. Pilnie potrzebna jest krew B Rh+. Krwiodawcy mogą zgłaszać się do Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa we Wrocławiu. Krew jest tam oddawana na hasło "dla Andrzeja". Autostrada A4 na odcinku w okolicach Budziszowa (powiat jaworski) w kierunku Wrocławia, gdzie doszło do karambolu jest zablokowana. W tej chwili ruch odbywa się jednym pasem. W wypadku do ofiar któregp lecieli ratownicy uczestniczyło 10 samochodów, w tym dwie ciężarówki i dwa busy. Do szpitala trafiło dziewięć osób. Trzy z nich, w tym kobieta w ciąży zostały już wypuszczone do domu.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"