Dziennik Polska podaje, że nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski ma zostać kardynał Stanisław Dziwisz. Metropolita krakowski ma być twarzą i wizytówką polskiej hierarchii. Episkopatem zarządzać będzie - jako jego wiceprzewodniczący - arcybiskup Kazimierz Nycz.
Według dziennika hierarchowie już przed kilkoma tygodniami w kuluarach doszli do wniosku, że metropolita krakowski „wygra w cuglach”. Sam kardynał miał wątpliwości, czy przyjąć to stanowisko, gdyż w związku z nowymi obowiązkami musiałby często opuszczać powierzoną sobie archidiecezję. Za kandydaturą abp. Kazimierza Nycza na stanowisko wiceprzewodniczącego przemawia m.in. fakt, że jest ze stolicy. Problem w tym, że wciąż spoczywa na nim zadanie ukończenia budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Obaj hierarchowie łatwo znajdują wspólny język – zaznacza Dziennik Zachodni. Łączy ich długoletnia przyjaźń z czasów, kiedy jeszcze arcybiskup Kazimierz Nycz pełnił funkcję biskupa pomocniczego w Krakowie. On również był organizatorem ostatnich trzech pielgrzymek Papieża Polaka do ojczyzny. Według dziennika metropolita krakowski sam zaproponował Benedyktowi XVI kandydaturę Kazimierza Nycza na stanowisko metropolity warszawskiego. Stąd wspólna praca obu hierarchów w kierownictwie Episkopatu Polski wydaje się dobrym rozwiązaniem. Wśród kandydatów na najważniejsze stanowiska w polskim episkopacie wymienia się również metropolitę gdańskiego arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia. Ci biskupi, którym ta kandydatura nie odpowiada -arcybiskup Głódź jest kojarzony z konserwatyzmem i Radiem Maryja - woleliby, żeby to arcybiskup Nycz kierował episkopatem, pozostając w cieniu metropolity krakowskiego. Kardynał Dziwisz, jako powiernik i dawny sekretarz Jana Pawła II, wzmocniłby swoim autorytetem pozycję polskiej hierarchii kościelnej – ocenia dziennik Polska. Jeśli tylko zdecyduje się kandydować, 10 marca arcybiskup Sławoj Leszek Głódź nie będzie miał szans na kierownicze stanowisko w Episkopacie. Informatorzy Dziennika Zachodniego twierdzą, że arcybiskup Józef Michalik, dotychczasowy przewodniczący episkopatu już zapowiedział, że nie chce kandydować w tych wyborach. Być może stanie do następnych. Kadencja przewodniczącego Episkopatu Polski trwa pięć lat. Wybory składają się z kilku etapów. Najpierw 43 biskupów diecezjalnych godzinę przed oddaniem głosu zgłasza na piśmie kandydata. Głosowanie jest tajne. Mają do niego prawo wszyscy biskupi diecezjalni oraz pomocniczy – razem około 120 osób – przypomina Dziennik Zachodni. Do drugiej tury wyborów przechodzi dwóch kandydatów, którzy otrzymali największą liczbę głosów, nie osiągając większości bezwzględnej (50 proc. głosów plus 1). Jeśli w drugiej turze również żaden z kandydatów nie uzyska bezwzględnej większości, zwycięża ten, który otrzymał najwięcej głosów. Funkcja przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski nie daje władzy. Polscy biskupi podlegają bezpośrednio papieżowi. Zwycięzca wyborów stanie się wizytówką polskiego Kościoła. Będzie reprezentował go na zewnątrz, kierował pracami konferencji, zwoływał zebrania plenarne, radę stałą (11 biskupów), której będzie przewodniczył. Od 2004 roku nie łączy się funkcji przewodniczącego KEP z godnością prymasa.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.