Przewodniczący katedry teologii państwowego uniwersytetu w Tule, ks. Lew Machno wezwał swoich kolegów, by ci zajmowali się ewangelizowaniem, a nie walką ze spodniami swoich parafianek - donosi prawosławny serwis www.cerkiew.pl
W barwnej relacji serwisu www.cerkiew.pl czytamy miedzy innymi: "Sami księża często czepiają się ludzi o głupstwa. Na przykład kobiet o spodnie. A to, że jest im zimno i wiele kobiet, jeżeli nie będzie chodzić w spodniach, zachoruje, ich nie interesuje. Tacy księża tak jakby do dzisiaj żyją w Starym Testamencie. Należy zająć się teologią i oświatą, a nie walczyć ze spodniami i wydzierać się, że ktoś na dywan nastąpił" - powiedział w wywiadzie, który opublikowało prawosławne czasopismo "Nieskucznyj sad". Ksiądz Lew Machno pytany o reakcję, gdy ludzie niezwiązani z Kościołem podchodzą do niego i nie proszą o błogosławieństwo, a wyciągają rękę, zwracając się po imieniu i nazwisku - mówi: "Wspaniale! Człowiek wykazuje do mnie szacunek, nazywa mnie po imieniu, które otrzymałem od rodziców, i nazwisku, które mam po ojcu! Kłaniam się, ściskam dłoń. W żadnym wypadku nikogo nie poprawiam. A my tak lubimy się wyróżniać, błogosławić! Czy zawsze kapłani zdają sobie sprawę z odpowiedzialności swojego błogosławieństwa? Dając błogosławieństwo, ty mimo woli stajesz między Bogiem i człowiekiem... Pouczanie człowieka niezwiązanego z cerkwią, by ten przy spotkaniu z kapłanem podszedł po błogosławieństwo, jest takim samym przestępstwem jak zmuszanie niewierzących do ślubu" - uważa ks. Machno.
Nazwy takie nie mogą być zakazane - poinformowała Rada Stanu powołując się na wyrok TSUE.
Najbardziej restrykcyjne pod tym względem są województwa: lubuskie i świętokrzyskie.
"Czytanie Dantego przez niewierzącego przynajmniej przygotuje jego umysł i serce na nawrócenie."
Moim obowiązkiem jest zachowanie danych penitenta w tajemnicy - dodał.